graGra

   Zagraj ze mną jeszcze raz. Gramy przecież od zawsze; ja byłam pierwsza – jestem królową, ty – w posturze i wieku – chłystek bezczelny i pewny siebie. Arogancki smarkacz. Jestem stara, ale przez to mądra i silna, mogłoby się wydawać – niepokonana. A jednak kiedy gramy, czasem udaje ci się mnie pokonać. Masz cechy, które dają ci pewną przewagę; jesteś uparty, przebiegły i chciwy. Nawet Boga masz po swojej stronie. Ale o tym za chwilę. Męczysz mnie, tak strasznie mnie męczysz.

Czasem, kiedy gramy, mam ochotę się poddać. Jestem taka samotna. Nie mam wzorców, nie wiem jak z takimi jak ty postępować. Nikt mnie nie nauczył. Nie grasz fair, jesteś bezwzględny i podły, oszukujesz, ale ta gra będzie trwała aż do śmierci jednego z nas. A może zginiemy w tym samym czasie – ot, taki chichot losu na koniec. Po nas zostanie już tylko cisza. Bezkresna, przejmująca cisza i nadzieja na odkupienie, odrodzenie...?
Na razie gramy. Ty zalewasz betonem moje zielone pastwiska, ja trzęsieniem – tak, od tego mam dreszcze – burzę ci domy i miasta. Dusisz mnie dymem, dławisz gazami, ja pozbawiam cię wody w rzekach, ryb na pożywienie. Gramy w chowanego – ja ukrywam przed tobą głęboko wszystko, czego pożądasz – rudy metali, złoto, srebro, diamenty. Ty rozdzierasz mi trzewia, żeby je wyrwać, zagrabić. Gramy w klasy – ja zasiewam się topolą i dębem, palmą i baobabem, strzelistą daglezją – wszystkie mają klasę. Ty wycinasz je bez opamiętania kiedy tylko urosną – żeby pozyskać drewno klasy pierwszej, drugiej i trzeciej...Zabijasz i płoszysz zwierzęta w moich kniejach, ja w zamian wypuszczam ci stada dzików na osiedlowe ogródki. Rozjeżdżają mnie auta, zatruwają spaliny. Miliardy aut, zacieram ręce – jest ich już tak dużo, że nie masz gdzie zaparkować. Mój punkt. Pan Bóg kazał ci uczynić mnie sobie poddaną. Wyrwać moje korzenie, zawładnąć mną i zniszczyć? Nie wiem co miał na myśli, ale tak łatwo się nie poddam. Potrafię walczyć. Ty to wiesz. Ostatnia powódź? Punkt dla mnie. Czasem nie możesz wygrać. Masz jeszcze za mało doświadczenia. Twoja pycha cię w końcu zniszczy. Przypomnij sobie Angkor w Kambodży, albo maleńką zieloną łodyżkę wystającą z pęknięcia w tynku na twoim domu. Zawsze wygram. Ja Ziemia – ty Człowiek.
Ania Okrzesik

Joomla Template - by Joomlage.com