kac1Kilka słów o przemijaniu…

Miło tu. Sympatycznie. Dobrze, że przyszedłem. Pyszne jedzenie, wódeczka schłodzona, muzyka nienachalna. Towarzystwo też niczego sobie. A ta zgrabna blondyneczka, taka w tańcu przytulna. No, nieźle jest. To jeszcze jedna i kolejna. Która to już? Trzeba zastopować. Już dość. Coś mi się tak świat rozmywa. Wracam do domu, nie ma co.
Byle dotrwać, dojechać. Jak nie wytrzymam, to taksiarz mnie zabije. No, już wysiadam. Nie, nie trzeba reszty. To miło, że pan dziękuje. Te schody, po diabła ich tyle i takie szerokie. Gdzie te klucze cholera? Dzwonię.
- Co tobie, takiś blady?
- Nic, nic ja tylko…


No jestem wreszcie u celu. Klękam przed nią. Obejmuję ją rękami. Chłodna, przyjazna. Pochylam głowę. Pierwsza eksplozja, a po niej następne. Jaka ulga. Życie jest piękne. No niezupełnie. Głowa mi pęka. Tętent tysięcy kopyt. Łomot. Do łóżka i cisza. Nie tupać, nie mówić. Cisza!
- Tak chcę pić. Wody, dużo wody.
- Co? No, dobrze się czuję. Wiem, wiem kochanie. Znowu trochę przesadziłem. Że co, że dużą trochę. No masz rację, jak zawsze masz rację.
Teraz spać. Dotrwać do rana. Jutro kac murowany, i to tym razem kręty*, ale i on jak wszystko przeminie.

* Kac kręty to taki kac, gdy kac mojego kaca ma kaca. Koszmar.

 

Od początku do końca

Trafili na siebie podczas przyjęcia. Zaczęli się spotykać, poznawać. Coraz bliżej i bliżej. Pierwsze pocałunki, narastająca bliskość. Dwoista jedność. Spełnienie. Szaleńczy wyścig do celu. Jeden zwycięski dociera i łączy się. Pozostałe giną, już niepotrzebne. Powstaje pierwsza komórka. Dzieli się, potem następna, następna i kolejne. Powstaje życie. Mijają dni, tygodnie, miesiące. Ciepło, bezpiecznie, spokojnie.
Nagle ucisk, parcie, wypychanie. Wokół zimno, jasno, nieprzyjemnie. Pierwszy krzyk. Pierwszy ból. Pierwsze przytulenie. Cichy miły głos, ukojenie głodu, uspokojenie. A potem już stale coś pierwszy raz. Potem kolejne, już znajome, powtarzalne. I znów coś nowego, przedszkole, szkoła, studia, praca. W międzyczasie pierwsze zauroczenia, pierwsze zadurzenia. Poznawanie, szukanie zrozumienia i akceptacji. Pierwsza miłość. Pierwsze i nie opuszczę cię aż do śmierci. Pierwsze dziecko, potem następne. Pierwsza kłótnia. Pierwsze pogodzenie. Potem to już wiadomo. Powoli rutyna. Powtarzalne rytuały. Przyzwyczajenie? Czy może wreszcie dojrzała miłość. Potem wnuki, poznawanie od nowa już innych o pokolenie dzieci. Próby ich zrozumienia. Radość miłości bez obciążeń i obowiązków. Wchodzenie w kolejny etap ziemskiej podróży. Mnóstwo czasu wolnego. Poszukiwanie sensu dalszego istnienia. Narastające ograniczenia, próby ich pokonania, bezskuteczne.
Czas płynie nieubłaganie. Trwa przemijanie.

 

Joomla Template - by Joomlage.com