LUSTRO
Kościste dłonie przesuwają się po długich, siwych włosach.
Czasem wraca świadomość, że on...., że tu...., że tak będzie lepiej.
On zapewnia, że wciąż kocha, ale to dla mojego dobra....
Co to znaczy miłość ? Czy kiedyś była ?....
Umysł pokryty gęstą mgłą. Urywki zdarzeń tłuką się po głowie jak natrętne muchy....
Pozbawione blasku oczy patrzą w lustro.
Już nie wiem, kim jestem...., skąd się tu wzięłam....
Przenikam na wskroś szklaną taflę.... Gdzieś w oddali widzę piękną kobietę, w pełnym rozkwicie. Porcelanową cerę okala burza gęstych, długich, blond, włosów. Filigranowa figura ubrana w zwiewną sukienkę. Jest lato. I....kapitan....Zakochał się na zabój. Wbrew logice i zdrowemu rozsądkowi.
Tak lubił przesuwać między palcami moje bujne włosy o bursztynowym odcieniu....
Sięgam głębiej....
Ach, jaka śliczna, mała dziewczynka z podrygującymi pędzelkami kucyków. Radosna, beztroska, ukochana córeczka. Moje ty żywe srebro, szepcze mama i sadowi na barana. I....patataj, patataj, pojedziemy w cudny kraj....
Sięgam głębiej....Lustrzana tafla gęstnieje coraz bardziej, zaczyna parować. Duszno....Brakuje tchu....Boję się.
Patataj...., patataj...., pojedziemy...........
Nie....chcę....mamo.
Iza Bociańska