Makijaż
Tekst mam już napisany. Wszystko zrobione. Teraz jeszcze tylko makijaż. Najpierw korektor. Chwila zastanowienia, czy użyć kremu tonującego czy nałożyć podkład maskujący. Podkład. Będzie szybciej. Machnięcie pędzelkiem po policzku żeby sprawdzić kolor. Za jasny. W efekcie mogę mieć chorobliwy wygląd. Lepszy będzie ciemniejszy podkład, taki z dodatkiem ciepłych morelowych pigmentów.
I nawilżony. Sypki puder mógłby spowodować, że cera wyglądałaby na zmęczoną. Nakładam cienką warstwę na twarz. Unikam nadmiaru pudru w zmarszczkach. Teraz łatwo je zatuszować, ale już za chwilę pod wpływem mimiki twarzy bruzdy się uwypuklą, gdy pudru będzie za dużo. O! Mam trzy wypryski. Na wypryski tylko korektor w sztyfcie żeby zadziałać punktowo. Gąbką oklepuję całą twarz wstrzymując oddech żeby nie wdychać pyłu. Trzeba podkreślić oczy. Nakładam na powiekę cień-bazę wprawnymi pociągnięciami pędzelka. Aż po brew. W ten sposób oko będzie wydawać się większe. Nakładam także cień poniżej oka. Następnie robię ciemniejszą kreskę wzdłuż krawędzi rzęs używając cieńszego pędzelka. Wzdłuż dolnej krawędzi oka zrobię jaśniejszą kreskę. Ten kontrast doda twarzy wyrazu świeżości. Trochę czarnego tuszu na rzęsy, ale drugą warstwę robię kolorem dojrzałych moreli dostosowując rzęsy do koloru twarzy. Przecież nie będę robić z siebie przed południem czarnej mamby. Wyczesuję szczoteczką brwi i zaznaczam je tylko minimalnie. Nie będę nakładać różu. Pozostawię policzki w naturalnym kolorze gdyż skóra pokryta jest świeżą opalenizną. Nie będę też malować warg. Użyję tylko bezbarwnego błyszczyka. Tak wystarczy. Usta wyglądają młodo, naturalnie i soczyście. Poza tym wychodzę przed południem a nie na nocną imprezę. Kontroluję w lustrze wygląd. Uśmiecham się. Jest zadowalający. „Tylko nie śmiej się za szeroko, bo cały efekt szlag trafi. Wystarczy ci łagodny uśmiech.” Wstaję z krzesła. Wszystko jest gotowe. Mogę już iść na comiesięczne wtorkowe Sagowe spotkanie.