Rodzinne tajemnice

Stała przed drzwiami rodzinnego domu. Nacisnęła dzwonek i czekała. Pomyślała o sobie, że rzeczywiście jest przeciwieństwem matki. Głośna, zwracająca uwagę męskim, trywialnym i donośnym śmiechem, komisowymi swetrami w popartowskie wzory, krótkimi spódniczkami i czerwonymi lakierkami ze złotą klamrą. Z zasady też nie zgadzała się z nikim a najbardziej właśnie z nią, matką. Teraz zjawiła się na cotygodniową rodzinną potyczkę. Będą jeść razem kolację, kłaść na talerzach swoje racje, dzielić je i z trudem przełykać. Bawiło ją to. Drzwi otwarły się i stanęła w nich starsza pani. Jej widok jak zwykle ją obezwładnił. Patrzyła z czułością na piękną głowę matki osadzoną na długiej szyi i wyprostowane ciało skryte - Jaka szkoda - westchnęła - w fałdach szaroburej kiecki. Kolacja przebiegała jak zwykle. Tyle, że na koniec włączyły telewizor, żeby wysłuchać prognozy pogody.

Z odbiornika popłynął charakterystyczny głos Jerzego Urbana ze znaną wszystkim frazą o charytatywnej pomocy polskiego rządu dla nowojorskich bezdomnych. Słuchając, patrzyła oszołomiona jak matka rzuca się na telewizor i z niepodobnym do niej zacietrzewieniem wykrzykuje:- - Jak może tak prowokować ludzi! Po co ich drażni ?
- Budzi do nas nienawiść. Przecież wszyscy wiedzą, że jest Żydem. Ktoś z jego pochodzeniem nie powinien pchać się na świecznik.
Opadła bezwładnie na krzesło i usprawiedliwiając swój wybuch powiedziała z rezygnacją:
- Ty nie wiesz córeczko, ale ja całą wojnę ukrywałam się po aryjskiej stronie.


 

Joomla Template - by Joomlage.com