Stereotyp
O żesz ty ... zaklęłam jak rasowy kierowca. Zaklęłam tylko w myślach, bo jako kobiecie, ba, damie, nie wypada używać niecenzuralnych słów. Pewnie nawet znać ich nie powinna. Na szczęście znam, więc ulżyłam sobie w duchu i depresja z powodu tłumienia stresów mi nie grozi. I tak, uśmiechając się pięknie - myśli wcale nie pięknych nie miałam. A było to tak:
Stałam na skrzyżowaniu ul. Skośnej i ul. Kobierzyńskiej. Z obu strony ktoś (!) postawił wysoki mur i dla ozdoby dodał kilka reklam, kompletnie zasłaniając widok na nadjeżdżające samochody. Podjechałam do skrzyżowania tak, aby cokolwiek widzieć. Dzień był piękny, wiosenny, miałam uchylone okno, w radiu ktoś zawodził smętnie o miłości.
Spokojnie czekałam na swoją kolej włączenia się do ruchu. Ulica Skośna jest wąska, ale nikt nie miał kłopotu ze skręceniem w nią obok mojego samochodu. Nagle Kobierzyńską z ogromna szybkością nadjechała „wypasiona bryka" z młodym człowiekiem za kierownicą. Przyhamował gwałtownie i klasycznie ścinając zakręt usiłował skręcić. Niestety, nie zmieścił się. Wycofał, poprawił, zatamował ruch w obie strony. Znowu spróbował. Widać było, że manewry i gabaryty samochody nie są jego mocną stroną. Wszyscy cierpliwie czekali. Ja też. Kiedy w końcu udało mu się wcelować w wąski przejazd obok mnie, zahamował, otworzył okno i bluznął w moją stronę: no k... gratuluję! Baba za kierownicą! Blondynka k....!!! Naucz się przepisów ty k.... i jak tego jak się zatrzymywać na skrzyżowaniach. Zamknął okno i odjechał.
O rzesz ty .... pomyślałam. Tak oto dostało mi się za niewinność, za głupotę tych od stawiania murów, za to że jestem babą, i za blondynki. Stereotyp?
Według danych Biura Ruchu Drogowego KGP w 2010 roku zarzuty popełnienia przestępstw drogowych usłyszało 150 399 podejrzanych. Wśród nich znalazło się tylko 6 328 kobiet, co stanowi zaledwie 4,2%.
Aż 95,8% całej liczby sprawców to mężczyźni. Brawura, niedostosowanie prędkości do warunków czy kierowanie pod wpływem alkoholu to główne przyczyny tragedii za którymi stoją, niezależnie od koloru włosów, nieodpowiedzialni panowie. Uważają się za bardziej sprawnych manualnie, ale niestety często przeceniają swoje możliwości. Kobiety są dużo ostrożniejsze. Ale czy to oznacza gorsze umiejętności?
Czemu stoisz głupia babo?! Jedź! - jakże często słyszą to kobiety siedzące za kierownicą. Czy kobiety są aż tak kiepskimi kierowcami? Policyjne statystyki mówią coś zupełnie innego! "Baba za kierownicą" to tylko mit
Głupia blądynka – od urodzenia byłam jasną blondynką, z wiekiem włosy mi ściemniały, a rozumu jakoś cudownie nie przybyło. Stopień rozumo-głupoty niezależnie od odcienia moich włosów pozostał ten sam. No i jak ten stereotyp się ma do Skandynawek? Toż one prawie wszystkie jasnowłose. Czy cała ich żeńska populacja miałaby być bezrozumna?
A co sobie wyobrażacie kiedy słyszycie słowo - Ukraina? Jestem przekonana, że większość z was zobaczy niekończące się pola pszenicy, żyta, kukurydzy.
A teraz – Ukrainka. Pierwsze skojarzenie – kobieta, która podejmie każdą pracę za niewielkie pieniądze.
Ukrainiec? – komy z was Ukrainiec kojarzy się z miłym i szlachetnym człowiekiem?
A przecież nie każdy Ukrainiec jest bandytą i nie każda pomoc domowa to Ukrainka.
Każdy Cygan to złodziej – i tu opowiem moją kolejną historię
Lata osiemdziesiąte. Nikt jeszcze nie planował zburzenia muru berlińskiego, w Polsce zakupy robiło się na kartki, a mój małoletni syn marzył o bananie pod choinkę.
Komuna, szarzyzna, brak perspektyw i wiara, że tam, na zachodzie Europy czeka na nas raj.
Jako, że byliśmy na „czarnej liście" dostaliśmy paszporty w jedną stronę.Wraz z przyjaciółmi spakowaliśmy się do maluchów i wyjechaliśmy „na zawsze" w świat. Tak naprawdę nie do końca wiedzieliśmy gdzie jedziemy. Ale nic to, byliśmy młodzi, zdeterminowani, a odwaga i fantazja była w nas okrutna.
Nasi przyjaciele mieli dwoje małych dzieci, które po przekroczeniu granicy niemieckiej dostały wysokiej gorączki. Podróż do zamówionego noclegu wydłuża się i nie mieliśmy szans dotrzeć tam przed nocą. W konserwatywnej Bawarii, Niemcy niechętnie udzielali nam informacji i odsyłali w nieskończoność do nieskończoność. W końcu ktoś litościwie skierował nas do miejsca, gdzie podobno mieszkali jacyś Polacy. Kilkanaście kilometrów za miasteczkiem stał wielki, samotny dom. Było ciemno, gdzieś około godziny 22. Zapukaliśmy do drzwi. Otworzyła starsza kobieta i zaprosiła do środka. Nagle otoczył nas barwny, rozkrzyczany tłum Cyganów. Była noc, mieliśmy ze sobą chore dzieci, nikt nie wiedział gdzie jesteśmy, a przecież każdy Cygan to złodziej! Byliśmy przerażeni. Jakiś mężczyzna poprosił o kluczyki do naszych samochodów. Daliśmy bez protestu. Otaczało nas przecież ze 20 rosłych chłopów. Kobiety rzuciły się do kuchni, gdzieś w głębi domy trzaskały drzwi, gdzieś ktoś odpalił silnik samochodu. Ruch, zamieszanie. Zaprowadzili nas na piętro, gdzie dostaliśmy do dyspozycji dwa pokoje, łóżka z czyściutką pościelą, ręczniki, kosmetyki. Z boku czekały przyniesione przez kogoś nasze bagaże, na stoliku leżały kluczyki od samochodów. UF. To chyba jeszcze mamy te samochody.
Po chwili zaprosili nas do jadalni, gdzie stoły uginały się od jedzenia.
Po chwilę podjechał samochód. Okazało się, że przywieziono lekarza do chorych maluchów.
Siedzieliśmy, gadaliśmy, tańczyliśmy i śpiewaliśmy do samego rana. Przed wyjazdem dostaliśmy dokładne wytyczne, gdzie mamy jechać i z kim rozmawiać. Dali nam też listy polecające do cygańskich rodzin rozsianych po całym NRF.
Na koniec zaopatrzyli nas w rarytasy tamtych lat – banany, soki, mleka w kartonach, słodycze. Nie było mowy o zapłacie, o uregulowaniu rachunku za lekarza. Poprosili tylko o kartki pocztowe z informacją o naszych losach.
Nie każdy Cygan to złodziej.
W czasie niedzielnego obiadu zapytałam syna –syna, który powinien stać murem za swoją rodzicielką, całować ją w rękę i potakiwać na każdym kroku - czy pamięta tamtą noc, tamtych Cyganów i opiekę jaką nas otoczyli.
Popatrzył na mnie i powiedział – matka, ja to pamiętam troszkę inaczej. Owszem, dali nam mieszkanie, nakarmili, sprowadzili lekarza i tak dalej, ale jeśli chodzi o tą uczciwość, to mocno przesadzasz. Bo kiedy wy balowaliście z dorosłymi, mnie młodziaki zrobiły szkolenie gdzie, jak i kiedy można coś zwędzić ze sklepów. Dostałem tam niezłą szkołę.
I tak po raz kolejny sprowadził mnie na ziemię i zepsuł moje piękne wspomnienie o uczciwych Cyganach.
Tak, diabeł tkwi w szczegółach. Diabeł? Szczegóły? No w końcu!!! W końcu znalazłam coś, co potwierdza się w 100%. Te szczegóły, te wpadki, te przeoczenia, ta szminka na koszuli. Eureka!!!
I ostatni stereotyp, który potwierdza się w moim życiu od lat. Wszystkie Ryśki to fajne chłopaki. A zwłaszcza ten z naprzeciwka.