Wyspa skarbów
Nie dla każdego. Dla mnie też nie.
Jednakowoż osaczała mnie ona nie wiedzieć czemu, namolnie dość. Nie, nie, nie chcę.
Aliści o godz. 21,20 15 września pewnego roku dopadł mnie najcenniejszy skarb na świecie!
Wykrzyczałam więc temu światu, po raz pierwszy i ostatni: jestem najszczęśliwszą kobietą na świecie!
Tak było, chociaż ąturaż wyspy skarbów był mocno nieprzyjazny, wręcz odstraszający, zimny i odpychający.
Nic to. A skarb był kruchy, delikatny i rokujący fifty, fifty.
A teraz?
Może moja wyspa skarbów - to ten świat cały / chociaż parszywy co bywa/, do którego 5 lat ago, na 3 dychy jeszcze wystartowałam z niebytu / prawie jak pewien wójt z Pcimia, z przytupem!/,
- i te perły, szmaragdy przyjaźni?
- i miejsc odkrywanych po raz kolejny, albo pierwszy?
- i zdarzeń nieprzewidywalnych?
- i niezwykłości, co ponoć przecież zdarzają się właśnie na drodze zwykłego człowieka?
- i wyzwań?
- i nie wiadomo co?
25 lat 3 miesiące i 11 dni mam. Przekonam się. Na bank.
Basia Waksmańska