Poleca - Izabella Bociańska
Powidoki
Reżyseria - Andrzej Wajda
Film "Powidoki" w reżyserii Andrzeja Wajdy jest ostatnim dziełem mistrza. Opowiada o dramatycznych losach Władysława Strzemińskiego (B. Linda) - twórcy awangardy, teoretyka sztuki, wykładowcy akademickiego, współzałożyciela Państwowej Szkoły Sztuk Plastycznych w Łodzi.
Początkowe sekwencje wprowadzają widza w sielski plener malarski; charyzmatyczny profesor, kaleka wojenny z grupą uwielbiających go studentów. Siermiężne czasy lat pięćdziesiątych widać tylko w zasępionej twarzy profesora - intelektualisty.
Młodzież jest radosna, szczęśliwa szczęściem młodości. Chcą żyć i tworzyć. Z nadzieją patrzą w przyszłość, ale pamiętają przedwojenną elegancką, prawą rzeczywistość i wzniosłe wartości, jakie wynieśli z domów rodzinnych.
Rozwinięcie fabuły przynosi tragiczne zmaganie się jednostki z bezwzględną stalinowską machiną. Widzimy Władysława Strzemińskiego chcącego żyć i tworzyć w zgodzie ze sobą i swoją wizją sztuki. Tylko tyle i okazuje się, że aż tyle. Wynaturzona władza nie pozwala mu na to. Tępy aparatczyk; najpierw jeden, potem następni usiłują go złamać i wtłoczyć w jedyną "słuszną" prawdę. Nie udaje się. To człowiek ulepiony z innej gliny. Pozbawiają go po kolei wszystkiego. Najpierw pracy, odbierając status artysty, w następnej kolejności jakiejkolwiek możliwości zarobkowania. Artysta, w akcie desperacji i skrajnego upokorzenia wylizuje talerz z resztkami jedzenia (najbardziej wstrząsająca scena w filmie).
Nie udało się złamać człowieka, który trwał do końca, hołdując swoim zasadom moralnym. Zmarł z wycieńczenia głodem, choć był również ciężko chory na gruźlicę.
Kochający go studenci utrwalili dzieło jego życia, spisując potajemnie wykłady. Córka malarza oraz artystki Katarzyny Kobro Nika Strzemińska opisała historię życia rodziców w swoich wspomnieniach pt. "Sztuka, Miłość, Nienawiść".
Bogusław Linda odtwarzając postać Władysława Strzemińskiego, dał popis aktorstwa. Utrwalił w świadomości widzów sylwetkę wielkiego Polaka zaszczutego przez stalinowski system.
Tu i ówdzie słyszę opine dostrzegające podobieństwo najnowszej polskiej rzeczywistości do tamtego okresu. A to, że wraca cenzura, a to, że dokonuje się "zamach" na wolność artystów, a to że preparowane są przekazy medialne. Przecież to tylko fanaberie obecnej ekipy rządzącej warte śmiechu. Koszmar komunistycznego terroru nie ma szans powrócić we współczesnym układzie sił politycznych świata. A nieszczęsny satrapa cierpiący na gigantyczną megalomanię..., no cóż, to tylko lokalny koloryt z przymrużeniem oka.