Recenzja - Izabella Bociańska
Ptaki śpiewają w Kigali
Jest ostatnim filmem duetu reżyserskiego: Joanny Kos-Krauze i Krzysztofa Krauzego. Znakomity scenariusz miał szansę zaistnieć jako ważne dzieło, poruszające tragiczną historię ludobójstwa w Rwandzie, gdzie w trakcie czystek etnicznych w 1994 roku z rąk ekstremistów, w ciągu stu dni, zginęło około miliona ludzi. A nade wszystko pokazać uwarunkowania polityczne konfliktu.
Z założenia miał być opowiedziany półgłosem i z empatią; zobrazować krajobraz po pożodze, ludzkie traumy i ich wpływ na wzajemne relacje. Moim zdaniem zawiodło rzemiosło reżyserskie. Film stał się zbiorem istotnych, lecz nieuporządkowanych wątków. Stworzył obraz niespójny, o niejasnej chronologii i przesłaniu. Nadmierne dłużyzny nudziły. Nieprzekonująca jest dla mnie argumentacja twórców o niskim budżecie. Całość zatrąca złym warsztatem, wręcz amatorszczyzną. I tylko dwóm bohaterkom: Eliane Umuhire i Jowicie Budnik udało się obronić swoje postacie. Zważywszy, że obydwie są aktorkami amatorkami, zrobiły to naprawdę dobrze.