Marek Walawender poleca:
Czwarta władza
Czy ludzie mają prawo do informacji, które rządzący chcieliby ukryć?
Społeczeństwa demokratyczne odpowiadają na to pytanie „tak”, ale…
Idźcie do kina na film „Czwarta władza” w oryginale „The Post”, zdecydowanie w znaczeniu „Washington Post”, ale także posterunek. Na posterunku stoi prasa – dziennikarze. Strzegą wolności, wolności słowa, wolności prasy, uczciwości, wierności wartościom, ideałów. W fabryce snów świat znów jest lepszy. Dobrze, że można go takim zobaczyć, chociaż w kinie.
Nie jest to kino wielkie, ale twórcy należą do największych. Reżyserem filmu jest Steven Spielberg, spec od widowisk, tu dobrze sobie radzi z filmem bardziej kameralnym, „gadanym”. Film nie jest statyczny także dzięki dynamicznym zdjęciom Janusza Kamińskiego (jak to miło mieć Polaka w wielkim świecie).
„The Post” opowiada o epoce minionej, o początku lat siedemdziesiątych. Przypomina prezydenturę Richarda Nixona, ale pije do aktualnego prezydenta Donalda Trumpa. Nixon filmowany jest z oddali, przez firanki w pokojach Białego Domu. Nam może się skojarzyć z Jarosławem Kaczyńskim wydającym polecenia zza zasłon partyjnych pokoi na Nowogrodzkiej w Warszawie.
Ten film opowiada o dziennikarzach „Washington Post” i ich dylematach. Głównymi bohaterami są: wydająca gazetę Kay Graham i redaktor Ben Bradlee. W tych rolach Meryl Streep i Tom Hanks! Z wielkim aktorstwem mamy do czynienia nie tylko w wydaniu tej pary. Doskonali są także aktorzy drugiego planu. Wybitne aktorstwo to wielki atut tego filmu.
Jest jeszcze jedna wielka postać wśród twórców filmu, to autor muzyki John Williams, który był 51 razy nominowany do Oscara za muzykę w tym 5 razy go zdobył.
Polecam aktorskie kino. Wybitnych twórców. Starcie władzy z dziennikarzami.