Polecają:
Antoni Niedziałkowski
Izabella Bociańska
O filmie "Pokój"
raz jeszcze
Film Lenny'ego Abrahamsona "Pokój" to opowieść z życia wzięta. Wywodzi się z opublikowanej w 2010 r. powieści Emmy Donoghue, 47-letniej Irlandki żyjącej w Kanadzie. Jest to historia kilkunastoletniej Joy (Brie Larson) porwanej przez mężczyznę (Sean Bridgers) nazwanego przez nią Starym Nickiem. Joy więziona jest w niewielkim pomieszczeniu bez okien, jedynie ze świetlikiem w suficie.
Są w nim umywalka, toaleta, stół, łóżko, szafa i kiepsko działający telewizor. W Pokoju Joy przebywa przez siedem lat, a pięć z nich z urodzonym w nim synkiem Jackiem (Jacob Tremblay). Bohaterów opowieści poznajemy gdy Jack ukończył pięć lat. Obserwujemy ich życie codzienne. Życie Joy dla której pokój jest więzieniem i Jacka dla którego Pokój i Joy są całym światem. Wyszedłem z kina pod wrażeniem świetnego, przekonującego aktorstwa głównych bohaterów, świetnej pracy operatorskiej i reżyserii. Dużego formatu reżyserem, człowiekiem trzeba być, by tak poprowadzić małego chłopca jak zrobił to Lenny Abrahamson z Jacobem.
Ten piękny film o miłości oglądałem na pokazie przedpremierowym 12 lutego. To już prawie miesiąc, a ja dalej jestem w „Pokoju”. Myślę o sile miłości matki do dziecka. O sile ducha, która pozwoliła jej przetrwać w tak ekstremalnych warunkach, a potem podjąć trud powrotu do świata i uczenia tego świata swego syna. O szkodliwym działaniu stereotypów, o granicach dziennikarskiej ingerencji w życie drugiego człowieka. O rodzicielskiej trudnej miłości. O ludziach żądnych sensacji bez względu na cenę. O tej pięknie opowiedzianej, jakże traumatycznej dla bohaterów historii.
Antoni Niedziałkowski
Film "Pokój" w reżyserii L. Abrahamsona to rzecz o zniewoleniu; doskonałe studium psychologii, a każda scena jest warta rozbioru etycznego.
Widzimy jakiś obskurny barak z maleńkim świetlikiem, przez który przedziera się skrawek nieba. W nim młodą matkę ( Brie Larson ) egzystującą z pięcioletnim synem Jackiem ( Jacob Tremblay ). Długie do pasa włosy czynią z niego małego, eterycznego elfa. Kiedy dziecko podejmuje rozmowy ze swoją mamą, słyszymy, że to inteligentna, zadziwiająco dojrzała istotka. Młoda kobieta dzień po dniu pracuje z nim intensywnie umysłowo. Razem czytają książki, gimnastykują się, przygotowują posiłki, oglądają
programy telewizyjne. Piękny obraz miłości macierzyńskiej i silnego związku emocjonalnego.
Nocami w ich spokojne życie wkracza zło. Porywacz- zboczeniec, który na siedem lat uwięził najpierw młodą dziewczynę, a potem jej dziecko, i który uzurpuje sobie prawo do zarządzania ich egzystencją.
Jack myśli, że cały świat to powierzchnia pokoju, a za ścianą jest niewyobrażalny wszechświat. Matka natomiast zbyt dobrze pamięta życie na zewnątrz. Krańcowa frustracja popycha ją do podjęcia ucieczki, w której ma uczestniczyć syn. Próba kończy się szczęśliwie i obydwoje odzyskują wolność. Obserwuję reakcje tych dwojga już w zderzeniu ze światem i zdaję sobie sprawę, że zniewolenie bywa łatwiejsze od wolności. Matka w warunkach przymusowego zamknięcia jest zdumiewająco silna bowiem wszystko
od niej zależy.
Uwolniona nie potrafi udźwignąć nowej rzeczywistości. Dom, do którego tęskniła, rozpadł się; małżeństwo rodziców nie przetrwało, przyjaciółki rozpierzchły się do swoich spraw, a dziecko, jej zdaniem, zbyt słabo adaptuje się do nowego środowiska. Jakby tego było mało, natrętna dziennikarka zadaje obcesowo pytanie, czemu dziewczyna skazała syna na pięcioletnią niewolę, pozbawiając go możliwości socjalizacji; poznania wzorców osobowościowych i kulturowych społeczeństwa. To wszystko popycha młodą
kobietę do podjęcia próby samobójczej. Ratuje ją dojrzałość Jacka, który ostro zwraca się do niej: "nigdy więcej tego nie rób".
Film jest dziełem doskonałym; nie ma słabych stron. Połowa akcji dzieje się w klaustrofobicznej wręcz przestrzeni i to działa szczególnie silnie na emocje.
Brie Larson za swoją rolę dostała Oskara, tymczasem ta największa nagroda należała się przede wszystkim dziewięcioletniemu Jacobowi Tremblay, który swoim genialnym aktorstwem niósł cały film.
Nie ma, niestety, dziecięcych Oskarów. W tym wypadku to wielka szkoda.
Izabella Bociańska
Strony o filmie:
>> ZWIASTUN