Ania Marek poleca
Szczepan Twardoch
Król
Wydawnictwo Literackie Kraków 2016
Czytając, od razu wpadamy w świat brutalnej walki. Zafascynowani, patrzymy oczyma dorastającego chłopca i z nim podziwiamy boksera, który uosabia całą siłę i odwagę żydowskiej ulicy. Ale to pozór . Wszystko w tej książce ma odrażający rewers. Tak jak elegancka międzywojenna Warszawa. A chłopiec ?
Figura retoryczna stworzona dla bohatera, żeby się mógł za nią ukryć, rozgrzeszyć. I dla nas, żebyśmy wraz z nim mogli ulec gangsterskiej mocy - wbrew sobie , swojej moralności i przyzwoitości. Żebyśmy prowadzeni przez niego brnęli po warszawskich ulicach. Na północ od Alei Jerozolimskich między czynszówkami Woli i Muranowa. Przez błotniste trakty biedaków i nędzarzy. Jadali z w barach i knajpkach i z ręki na Kercelaku. Grzęźli w świecie haraczów, sutenerów, złodziei, pokazanych w całej swojej bezczelnej zwyczajności. Ale nie tylko - żebyśmy uczestniczyli w dniach chwały, gdy gangsterzy stają się zaciśniętą pięścią PPS, Bundu i dawnych bojowców Piłsudzkiego . Armią na ulicach Warszawy.
Ta historia jest dla chłopców. Z jakąż wyobraźnią popełniane są mordy, zabójstwa, wymyślane tortury.
Szkoda, że postacie kobiece i wątki miłosne są jak z apaszowskich piosenek. Powielają stereotypy. Są męskim mrocznym marzeniem.
Czyta się świetnie.