DRZWI
Wszystkie drzwi mają w sobie coś magicznego. Na przykład drzwi mojego mieszkania. Te drzwi dzielą dwa światy, w których żyję. Otwieram je i już znajduję się po drugiej stronie bezpiecznej i znajomej przestrzeni. Za progiem czeka zawsze niewiadoma i to jest ekscytujące, ten dreszczyk emocji w oczekiwaniu na nowe miejsca, nowe sytuacje i nowych ludzi. To może być nawet wyjście po bułki do sklepiku za rogiem. Już w windzie uśmiechnie się sąsiad, za progiem zaskoczy chłód lub ciepły wiatr.
Za progiem każdy krok jest przygodą i wędrówką w nieznane. Od wczoraj klony przed domem naprzeciwko tak pięknie się zezłociły, a przecież jeszcze niedawno były zielone. Spotykam znajomych i zupełnie nowych ludzi, nowe samochody parkują przy mojej ulicy. Oni wszyscy też dzisiaj rano otworzyli drzwi , żeby biec na spotkanie swoich własnych przygód; w pracy, w kinie, z przyjaciółmi lub po prostu na krótkim spacerze. Bezdomni nie mają drzwi. Śpią w parkach na ławce, na dworcach zawsze otwartych, w pustostanach, gdzie drzwi jeszcze, albo już nie ma. Mogli by w noclegowniach, ale te zamykają o północy i odgradzają ich od swobody i wolności, którą cenią wyżej niż poczucie bezpieczeństwa. Bezdomni nie lubią drzwi. Więźniowie drzwi nienawidzą. Całymi latami czekają, aż ktoś je w końcu otworzy, żeby mogli powrócić do świata, który czeka za progiem. Myślę o nich czasem, kiedy otwieram drzwi. Ja mogę swoje otworzyć. Moje drzwi są również magiczne kiedy wracam do domu. Na zewnątrz, gdzie „inne głosy, inne ściany”, szum otwartych przestrzeni zakłóca myśli. Szukam kluczy, otwieram zamek, a klucze już same radośnie podzwaniają w pęku. Jestem u siebie. Bardzo lubię wracać do domu. To moja strefa komfortu. Z wszystkimi zapachami, odgłosami i światłem innym o każdej porze. Nigdzie herbata nie smakuje lepiej. A jeśli dzwonek u drzwi zadzwoni, z radością biegnę je otworzyć. Wiem, że za nimi stoi ktoś, kto właśnie zamknął swoje drzwi, by choć na chwilę wejść do mojego świata.
Ania Okrzesik