PREZENTY
Jasny gwint i jasna cholera!
I niech mnie lewy but uwiera
Już za późno, jutro Święta
Zapomniałam o prezentach
Może coś wyciągnę z szafy
Jakieś stare fatałachy
Nie noszone, w dobrym stanie
Całkiem ładne no i tanie.
Czekoladki, od sąsiada
Leżą gdzieś od listopada
Już pokryły się nalotem
Odkładane wciąż na potem
Jeszcze parę bibelotów
Muszę znaleźć wśród klamotów
Już rozglądam się za kubkiem
Z lekko ukruszonym dziubkiem
Bardzo ładny, fioletowy
I nie szkodzi ze nie nowy
Powiem że to antyk z Desy
Malowany w esy floresy
Babci - ramkę, mamie - szczotkę
Dzieciom ptaszka i grzechotkę
Dziadek nie wie, że są Święta
Bo niewiele już pamięta
Popakuję te prezenty
Będę miała spokój święty
Rozmarzyłam się przez chwilkę
Co dostanę pod choinkę
Może rower, ten z wystawy
I do niego kilo kawy
Może narty lub zegarek
Znam zegarków kilka marek
Smartfon przydałby się nowy
Najlepiej Samsung, różowy
Cóż, pomarzyć było miło
Nic się nigdy nie spełniło
Skąpią jak zwykle na czym się da
Nie mają tej klasy i stylu co ja!
Ania Okrzesik