Mój magiczny Kraków

Magia jest rozproszona w świecie, trochę tu, trochę tam. To rzeczy są magiczne. Ludzie raczej nie, ale wytwory ludzkich rąk już tak. Nie mówi się o przysłowiowym Kowalskim czy o kimkolwiek innym, że jest magiczny. Magicznego mężczyzny ze świecą szukać. O kobiecie czasem mówi się, że jest magiczna, przeważnie mówi to mężczyzna i raczej w czasie przeszłym: „to była magiczna kobieta". Wcześniej trudno się połapać. Zwierzęta są bardziej magiczne niż ludzie. Kot jest zwierzęciem gruntownie magicznym, czarna pantera, wilk, ptaki generalnie wszystkie, nawet kura, że o kogucie nie wspomnę, koń jest magiczny jak cholera.

Ustalmy więc coś.
Magiczność jest związana z materią bo to cecha materii, jej sens, znaczenie. Najbardziej magiczna jest natura, przyroda: Bieszczady, Pieniny, las, góry, morze, jeziora, rzeka, słońce, księżyc, świt, zmierzch, drzewa, kwiaty. Trochę mniej magii jest w architekturze, w budynkach, miastach, wioskach, mostach. Jeszcze mniej magii, ale czasem zaskakująco dużo jest w przedmiotach zrobionych przez człowieka. Są nawet dwa rodzaje magicznych przedmiotów – duże i małe. Duże, to rakiety, samoloty, okręty, żaglówki, czołgi, buldożery, parowóz Pm36-2 zwany „Piękną Heleną", Tiry, walce, ręczne spalinowe pilarki łańcuchowe. Małe, to takie przedmioty, z którymi jesteśmy związani emocjonalnie i nie możemy się z nimi rozstać – od mebli po maskotki.


Dalej w tej hierarchii magiczności są zwierzęta a ludzie na końcu.
Miasta powinny być magiczne, bo jeżeli nie są, to nie zasługują na uwagę. Kraków jest magiczny. Magia Krakowa, to piękno zaklęte w historycznej zabudowie miasta, to także okolice miasta. Kraków jest piękny w całości i w szczegółach. Przewodniki po Krakowie pełne są magicznych miejsc.
Marek Grechuta w piosence „Ojczyzna" śpiewa:
„[...] czyś chociaż raz chodził po rynku w Krakowie,
czyś widział Wawel, komnaty, krużganki,
miejsca gdzie przeszłość dodaje Ci sił."
Magia Krakowa i magiczne miejsca w Krakowie, to temat na setki piosenek i książek. Zwrócę uwagę na te, które mam blisko siebie.
Bagry – zaniedbane miejsce magiczne, zwłaszcza w zimie, zwłaszcza gdy zima ostra. Jak ta w 2012, gdy zalew zamarzł grubą taflą lodu. Tą grubość było widać po wykrojonych piłą mechaniczną klocach – robota wędkarzy. Można było dowolnie spacerować po tej tafli i zaglądać między oprószone śniegiem zeschłe tataraki – jak ptaki.
Krzemonki – całe. Zaczynając od wzgórza Lassoty z kościółkiem św. Benedykta i fortem, dalej idziemy przez skwerek gdzie dawniej była podgórska szubienica - Na zbóju, ten skwer dzisiaj się już mniej magicznie nazywa, wchodzimy do parku Bednarskiego, przechodzimy obok laboratoriów Twardowskiego, idziemy na właściwe wzgórze Krzemionki, czyli tam, gdzie są obiekty telewizji krakowskiej, za nimi, czyli tuż przed skrzyżowaniem Matecznego, zwanym rondem Matecznego, jest skalny taras z doskonałym widokiem, oczywiście przy odpowiedniej pogodzie, na magiczną panoramę Tatr. Idąc dalej wchodzimy do tego, co zostało z lasu bonarskiego, bo trzeba pamiętać, że Krzemionki, to były wyrobiska kamienia wapiennego, z którego zbudowano Kraków, okolice kopca Krakusa, to były błonia, czyli łąka miejska a tam gdzie Bonarka był las. Po wyjściu z lasku wychodzimy na szerokie przestrzenie wokół kamieniołomu Liban, terenów byłego obozu Płaszów i najstarszej budowli Krakowa czyli kopca Krakusa vel Kraka.
Ul. Rękawka 9. Kamienica mało magiczna ale przy bramie wejściowej do niej wisi miedziana tabliczka z tym napisem. Zielonkawa, zaśniedziała, lewy dolny róg już rozsypany ale wszystkie cztery miedziane gwoździki, którymi jest przymocowana wystawiają cały czas swoje łebki. Ta tabliczka pamięta gdy Podgórze było Wolnym Królewskim Miastem Podgórze, a było do 1915 roku. Ona wisi tam już ponad sto lat. Aż się prosi, żeby napisać historię Podgórza z punktu widzenia miedzianej tabliczki. Koło niej przechodziły miliony ludzi. Mógł przechodzić Franciszek Józef. Nawet nie wiem, czy zawisła tam na początku XX-tego wieku czy jeszcze w XIX-tym. Pamięta I Wojnę Światową, połączenie Podgórza z Krakowem, odzyskanie niepodległości, II Wojnę Światową. Skoro mogły zrobić karierę „Wspomnienia niebieskiego mundurka", to dlaczego nie miałyby zrobić „Przemyślenia miedzianej tabliczki".
Dzisiaj w cenie jest pragmatyczność. Pogardza się magicznością natury. Ucieka się od magii, dławi się ją, odziera się z niej materię. Gdy magia zanika, degradacji i zniszczeniu ulega materia. Bez magii traci znaczenie. Zostaje wybetonowany i zaasfaltowany świat. Magii w nim nie ma. I człowieka mniej.

Joomla Template - by Joomlage.com