„Patrząc”
Na ścianie przede mną wisi kobiecy akt.
Bujne ciało. Jedna dłoń głaszcze pierś, druga założona za głowę.
Wzgórek Wenery ukryty w cieniu.
Moje pierwsze wrażenie – gumowa lala.
Ciało nie tknięte ani życiem, ani pożądaniem.
No, może usta, kapryśne, czerwone, czegoś pragną, na coś czekają.
Gładkie, wyślizguje się z rąk.
Sztuczne, jak postacie z innych obrazów,
Meksykanki o twarzy renesansowej świętej w sukni z pracowicie wyciętymi dziurami, barczystego przystojniaka, dziewczyny w typie Lolity.
Upozowanych, jak w fotograficznym atelier.
Portrety marzeń.
Między nimi snują się zaczarowani widzowie.
Być może kluczem do sukcesu są słowa samej malarki, że jej sztuka jest gustowna i elegancka.
Czy rzeczywiście tego oczekujemy patrząc ?
„ Patrząc” zostało wzięte w cudzysłów , bo to tytuł książki Józefa Czapskiego.
Anna Marek