LatoPEWNEGO LATA

Uniósł do góry ręce,
rozpostarł je szeroko, jak skrzydła gotowe do lotu.
Słońce powoli chowało się w morzu…
Te chwile pozostały w nich na zawsze.
Wykrzyknął głośno Jej imię
I nawet mewy zdziwione zaprzestały krakania.
Stała obok.

SKOK W NOWY ROK

Dajmy w kość
to będzie „coś”.
Niepłaconym rachunkom
przerwanym pocałunkom.
Stojącym na piedestale
i tym mającym rację stale.

Zgodnie z poradami,
YouTubami, coauchingami,
terapiami, podcastingami,
dajmy w kość
komu lub czemu chcemy jeszcze.

burakiSEN

Zaświecę
Polecę
Przytupnę
Podskoczę
Kostkę skręcę
Barszcz schrzanię
Rybę spieprzę
Kieckę przypalę i zaszeleszczę.
Z psem pogadam ludzkim głosem
Z tymi co „ za” ,”przeciw” i „anty”
Może i z rodziną wreszcie.

Kadr z filmu TYLKO WIATR w reżyserii Zofii KowalewskiejWiatr

     Przemykają przede mną mimochodem. Obrazy utkane z zapamiętanych fragmentów rozmów, wyobrażenie postaci ze starych fotografii połączonych z intonacją głosu, wyrazem oczu patrzących w przeszłość. Twarz mojego ojca ukryta w dłoniach w chwilach zadumy, często modlitwy.

GRZECH?

Jakież to grzeszne myśli
ukrywa Twoje ciało?
Spojrzenie w lustro.
Przygaszone spojrzenie,
dziwnie skulona postać,
skrzywiony grymas ust.
I ciało odpowiedziało:
- Tęsknię za bliskością…
Jeszcze nigdy nie była takim grzechem
Tracę energie do życia
Przeszłość zagubiona, teraźniejszość przerażona
A przyszłość?
Jak mam jej podołać ?
Jestem zasilane tylko zamaskowanym oddechem.

Anna Żeber

 

 

CZAS POWROTÓW
23 października 2020roku

Rodzinne miasto, w pewnej powieści zwane Klerykowem, przywitało mnie pustym dworcem, Henryka Sienkiewicza ulicą, zwykle tętniącą życiem, teraz dziwnie skuloną, przestraszoną, z nielicznie przemykającymi przechodniami z zabłąkanym spojrzeniem za przepisową maseczką.

16

POPOŁUDNIE

Usłyszałam w słuchawce telefonu przyjazny, kobiecy głos. Po rozmowie byłam pewna, że wybór był trafny. Jadę do Krzeszowic.
- Z rynku, mijając Galerię, przejdzie pani przez mostek, potem do góry ulica Parkową i zacznie się ulica, Nowa Wieś. Czekamy na panią po 16. Proszę o telefon, jak będzie Pani na miejscu.
- Świetnie. Dziękuje bardzo. Do zobaczenia.
W tym roku postanowiłam zrealizować niezrealizowane: pomysły, wyzwania, poznania.
Z historią Pań Potockich, miałam okazje spotkać się już wiele lat temu. Uczestniczyłam w filmie „„Trzy Panie Potockie” dla TVP Polonia, który powstał według scenariusza Bogny Wernichowskiej, na podstawie jej książki „Kardy i kokardy. Opowieść o trzech paniach Potockich”. Brałam udział w spotkaniach literacko-muzycznych w Bibliotece w Krzeszowicach dotyczących historii tego rodu i wraz z przyjaciółmi w koncercie o innym charakterze, walentynkowym, ale również w dobrach Potockich, w Pałacu Vouxhall.
Obiecywałam sobie, że przyjadę spokojnie zwiedzić to niezwykłe miejsce. Nadszedł właściwy czas.

CIAłO

„ Zadziwiające, jak wielu ludzi wstydzi się swojego ciała, a jak niewielu swoich umysłów”.


Andrzej Saramanowicz

Ciało - wydawałoby się w pierwszej dekadzie XXI wieku wreszcie dowartościowane, zawłaszcza coraz większe przestrzenie. Wkrada się nie tylko w świat show biznesu, ale dotyka indywidualnej tożsamości jednostki ludzkiej, przynależności do grup społecznych, dla których stało się nowym obiektem kultu.

Jaśmin

Dlaczego woda w czajniku tak długo się gotuje? Wreszcie. Wyłączam gaz. W moim domu rodzinnym nie używa się czajnika elektrycznego. Doceniana jest energia ognia. Kuchenny, kaflowy piec, postawiony zaraz po wybudowaniu domu w Kielcach w 1934r. przez dziadków, Genowefę i Józefa, służył przez wiele lat do gotowania i ogrzewania kuchni. Rozpalaliśmy w nim w mroźne zimy, nawet gdy używana była głównie kuchenka gazowa.

Odstawiam czajnik na podstawkę. Temperatura wody powinna spaść do 75-80 stopni ( biały war -tak nazywają taka ciepłotę wody specjaliści od kuchni azjatyckiej).
Filiżanki przygotowane.

MAJ

W kwietniu postanowiła obrazić się na MAJ i nie chodzi tu o Bronisława Maja.
Maj nie przejął się tym zbytnio, szykując się spokojnie na swoje przyjście, bez względu na nastroje w większości przychylnych mu „homo sapiens”.
Zasadniczym powodem jej niechęci był fakt, że wraz nadejściem ciepłych dni, przebywanie w jej skądinąd ukochanym mieszkaniu, na parterze starej kamienicy, jest bardzo trudne.
Pod koniec lat 80-tych ubiegłego wieku, tuz przed transformacją ustrojową, zamiana mieszkania na dużo większe, ale tzw. komunalne, wydawało się korzystne.
W miarę upływu lat atmosfera w kamienicy zaczęła gęstnieć.

ŚWIAT - TWÓJ – MÓJ -NASZ?

11a 2  Świat jest koniunkcją coraz bardziej trudnych do ogarnięcia rzeczywistości. Tak o współczesnym im świecie myśleli ludzie zapewne od pokoleń. A dla nas, dziś ? Co jest bytem bardziej realnym? Bycie „offline” czy „online” ? Czy prawdziwe i możliwe jest budowanie w sieci mediów społecznościowych globalnej ludzkiej społeczności?
A co ze środowiskiem, które przez cala epokę służyło człowiekowi, a teraz wali się w gruzy?

OTWIERAM DRZWI I…

Stały. Równiutko ustawione, starannie naciągnięte na tekturowe wkładki, z rozmysłem dobierane do garderoby na różne okazje. Popielate i granatowe - na oficjalne spotkania, srebrne i złote do wyjścia na koncerty lub do teatru, z wężowej skórki i fioletowe – jeszcze nie wymyśliła na jaką okazję, białe – wiadomo.

images 

 

 

 

 

 

 

ZDZIWIENIE

 Pierwszy krzyk

powietrza haust

głośny płacz.

Zdziwienie . Istnieję naprawdę.

ZMIANA,  INSPIRACJA,  NADZIEJA

LISTY

- Witamy na pokładzie..., nasz lot będzie trwał osiem godzin. Planowany przylot na lotnisko w Montrealu o godzinie 13.30 czasu miejscowego…
Miły głos stewardessy dochodzi do niego jak zza grubej szyby.
Jedno jest pewne. Siedzi w samolocie. Udało się. Po trzynastu wizytach na MO, pełnych upokarzających pytań i prowokacji, dostał pozwolenie na wyjazd. Stwierdzili, że mają go dosyć… i dobrze. Wreszcie. Za osiem godzin zobaczy brata. Swojego brata!
Ma czas, aby pozbierać myśli, w spokoju jeszcze raz przejrzeć listy, które pisał przez dwadzieści lat.
Wyciągnął z aktówki plik starannie zapakowanych kopert. Odbiorca, do tamtego dnia, nieznany.

ŚCIEŻKI RADOŚCI

    Ciepło popołudniowego słońca odczuwam każdą komórką mojego ciała. Jego promienie łagodnie przenikają przez przymknięte oczy, dając im ukojenie. Rozgrzewam dłonie pocierając je o siebie, opieram na kościach policzkowych i zasłaniam oczy wnętrzem dłoni. Za chwilę widzę już tylko głęboką czerń. Trwam tak kilkanaście minut, zdejmuję dłonie, mrugam intensywnie i powoli wracam do rzeczywistości. To jedno z ćwiczeń z naturalnej metody leczenia wzroku tzw. palming. Moje oczy, na co dzień przysłonięte okularami. z wdzięcznością przyjmują te eksperymenty.

Ania5RAJ UTRACONY- KRYM

Sierpień 2004. Dworzec we Lwowie. Godziny wczesno poranne. 
        Wazmitie nogi - z błogiej kontemplacji starego dworca we Lwowie wyrwał mnie glos sprzątającej. Uśmiecha się do mnie życzliwie. Z wielkim trudem wkładam torbę i plecak na drewnianą ławę.
Podciągam stopy w nowych sandałach. Sprzątająca zanurza w wiaderku z wodą ścierkę, naciągniętą na drewniana szczotkę na długim kiju. Przeciąga podłogę. Lśni. Zaraz wyschnie. Chyba mam specjalne względy, bo sąsiedzi oberwali ścierą po nogach.

Poranki czy Wieczory

PORANEK    
                         Odsłona 1

Kolejny ranek wynurzał się nieubłaganie. Dochodzące promienie z jasnych okien kłuły oczy. Odważnie wysunęła nogę spod kołdry.
Brrrr…. Zimno! Każdy ruch boli.
- Czy dzieci nauczą się wreszcie same robić śniadanie? Ja w ich wieku nie robiłam takich problemów. Pajda chleba z czymkolwiek do ręki, tornister i już. A z nimi…
Choćby jeszcze piętnaście minut. Zasłania szczelnie okno. Nastawia ponownie budzik.
Minuty błogiej ciszy.
Oczywiście sama musi wyprawić dzieci do szkoły. Mąż jak zwykle w trasie. Mąż. Jak to brzmi nieadekwatnie do rzeczywistości. Bardziej już pasuje „współodpowiedziciel kredytowy”. Niedobrze. Zaczyna dzień negatywnymi myślami. Nurkuje głębiej pod przyjazną kołdrę.

WIZERUNEK i MY

Nie ulega wątpliwości. Żyjemy w społeczeństwie inscenizacyjno- obrazkowym. Dla naszego pokolenia odnalezienie się w rzeczywistości, w której dominuje wszechogarniający pragmatyzm i utylitaryzm , to duże wyzwanie. Z pewnym zażenowaniem patrzymy na bezustanny festiwal promowania wszystkiego i przez wszystkich. Bywa nachalne, irytujące i męczące.
Wychowani w innym systemie społecznym i politycznym, gdzie bycie „ grzecznym”,
bez wybujałego „ ego” było zaletą, a nie wadą.. W rodzinach zmagających się z traumami wojennymi i niekoniecznie radośnie pogodzonych z osiągnięciami PRL.
Czy łatwo odnaleźć się nam w obowiązującym obecnie sposobie funkcjonowania, gdzie do potocznego obiegu weszło już uwspółcześnione przysłowie - „Siedź w kącie, a na pewno nie znajda Cię”.
Czy mamy udawać kogoś innego niż z jesteśmy?

"Bezpieczeństwo osiągniesz nie 
wznoszeniem ogrodzeń, ale otwieraniem bram"
 (przysłowie fińskie)

Nie zamierzałam wyjechać na czas ŚDM z Krakowa. Jestem odporna na zbiorowa panikę. Zawsze udawało mi się wybrnąć - czasem z bardzo ekstremalnych sytuacji.  Wiec teraz …

Już od miesiąca cieszyłam się na te DNI, również z bardzo prozaicznych powodów - wcześniej, jedynie podczas trwania Pielgrzymek Papieskich Jana Pawła II wyłączany był ruch na Alejach Krasińskiego. Tym razem ma być tak samo.
Mieszkam w kamienicy na parterze. Jedne okna wychodzą na ulicę, drugie na podwórze. Na co dzień nie można otwierać okna od Alej.
Teraz z radością otworzyłam okno. Ożywczy przepływ świeżego powietrza odmienia wszystko - tak jak tłumy radosnych pielgrzymów, którzy maszerowali pod moimi oknami. Pozdrawiali i byli pozdrawiani z uśmiechem, ciepłem i życzliwością. Przez wszystkich: sąsiadów, panie pracujące w pobliskich sklepikach i na straganach.

obsesjaŚWIĄTECZNE SPRZĄTANIE

Patrzyła z niedowierzaniem. Bez słowa wrzucał do plecaka ubrania, przybory toaletowe.
Jak leci. Nawet specjalnie nie patrząc, co pakuje.
- Odezwę się do dzieci. Wesołych Świąt - wycedził. Nie popatrzył na nią.
- Wybacz, ale już nie wytrę podłogi. Cześć – dodał.
- Cześć – wydukała.
Stała patrząc na „ prawdziwą” choinkę, którą wniósł do korytarza. Przecież nie zrobiła nic złego. Trochę się zdenerwowała, ze nie zdjął butów i naniósł błoto. A wczoraj umyła wszystkie podłogi. Coraz trudniej jej się schylać, a mycie mopem do niczego. Nie dotrze do wszystkich zakamarków.

ŚMIECH

Dziś o śmiechu z uśmiechem. Nie o pogardliwym, sarkastycznym, cynicznym, dwuznacznym, nieszczerym i jakimś tam jeszcze. Kwitujemy go z uśmiechem zrozumienia i żegnamy bez żalu. Dziś o uśmiechu i śmiechu, który zawsze był uznawany jako cudowne lekarstwo, panaceum na całe zło tego świata. Współcześnie doceniony jako forma terapii w psychologii jak i coraz częściej w medycynie. Jest nie do przecenienia w sytuacjach przykrych napięć, w rozwiązywaniu codziennych problemów , a umiejętność dystansu i „śmiania się z siebie” to cenny dar.
Jaką siłę potrafi mieć uśmiech przekonywał Eric-Emmanuel Schmidt w książeczce” Pan Ibrahim i kwiaty Koranu”.
Narratorem jest jedenastoletni chłopiec o imieniu Mojżesz, na którego wszyscy mówią Momo. Ma on wiele powodów, aby nie czuć się szczęśliwym. Jego ojciec, człowiek wyjątkowo surowy i nieczuły, mający poważne problemy ze sobą, popełnia samobójstwo.

WYBRANY ULUBIONY WIERSZ - próba interpretacji

Nie mam jednego ulubionego wiersza. Na różnych etapach życia pojawiały się jak objawienie, żyły odrębnym bytem w mojej głowie, by odejść czasem na zawsze, a czasem wrócić z nową siłą i wyrazem. Ostatni raz świadomym analizowaniem wierszy zajmowałam się w klasie maturalnej, co nie znaczy, że przestały być dla mnie ważne. Wręcz przeciwnie. W okresie studenckim, żeby nie zwariować, podmiotem lirycznym stawały się nazwy obowiązkowych przedmiotów, jak „wytrzymałość materiałów", lub „ wymiana ciepła".

CZIPIÓRA

Promienie porannego słońca przebijały się przez zasłony w kolorze ciemnego wina Zwykle ciemny pokój nagle zaczął mienić się odbitymi kolorami.
- To naprawdę wiosna. Co za różnica - zauważyła z obojętnością Karolina, budząc się powoli. Jak zwykle pierwsze kroki skierowała w stronę stolika komputerowego, aby odebrać pocztę. Kilka słów od syna.
„Cześć mama. Ja OK, tylko zawalony jestem robotą. Co porabiasz? Jak tam Twoje czarownice? Pozdrów je. Zadzwonię. Dbaj o siebie. Na razie... „
Nie zdążyła pójść do łazienki, gdy zadzwonił telefon.
- Cześć Karolcia. Musisz posłuchać. Rewelacja. Te wszystkie metody na cellulit, hormony to o d... rozbić. Musisz spróbować. A jaka energia i świat w różowych kolorach.
- Kaśka. Nie strasz mnie. Chyba nie próbujesz dopalaczy! - spytała przerażona Karolina
- Jakie dopalacze. To już nie jest trendy. To... Czipióra!

twarzeTWARZE

Czułość, ciepło, zachwyt, uśmiech, czy skrywana niechęć, złość, rozpacz, bezradność,
charakterystyczny grymas ust. To obraz twarzy, w tym tej jedynej i najważniejszej, matki, które otaczają nas od momentu urodzin.  To one są naszym światem, z jakim zderzamy się od chwili zaczerpnięcia pierwszego oddechu. Choć jeszcze nie rozpoznajemy twarzy, co dzieje się kolo 10-ego miesiąca życia, czujemy. Intonacja, barwa głosu, ma również szczególne znaczenie...

FIOLET

Alternatywną medycyną interesuję się od wielu lat. Własne doświadczenia i bliskich mi osób sprawiły, że standardowe metody, diagnostyka, przestały wystarczać. Moc kolorów, dźwięków i ich zdolności uzdrawiania znano już w starożytnych Indiach, Chinach, Egipcie. Wykorzystując wiedzę, że każda barwa emituje określoną częstotliwość drgań, uzupełniamy naszą energię dawkując właściwy kolor. Każdej barwie w leczeniu kolorami ( chromoterapia) przypisywane są charakterystyczne właściwości. Również kolory zestawiane są w różnych systemach z dźwiękami, min. z ich wysokościami, co może być stosowane w działaniach terapeutycznych. W rożnych okresach życia potrzebujemy i reagujemy na dany kolor. Natomiast moja ciekawą przygodą okazało się spotkanie z fioletem i jego odcieniami.

CZARNY CHARAKTER

„OSTATNI MATEJKO"

12 grudnia 2014. Popołudnie.

Jadę pociągiem w relacji Warszawa – Kraków. Wyjechałam z naszego miasta wcześnie rano. Udało mi się załatwić wszystkie sprawy w ciągu jednego dnia. Jaka ulga. Chociaż pociąg przepełniony, znalazłam wolne miejsce. Obok mnie elegancki, młody człowiek.
Po upływie około godziny pyta, czy nie będzie mi przeszkadzać, jak się trochę rozbierze. Ale skąd. Niech się rozbiera ile chce. W końcu żyjemy w demokratycznym kraju. Po kolei w plecaku lądują krawat, koszula, marynarka. Dyskretnie zakłada sweter i tłumaczy.
-Mam w Krakowie spotkanie z ekipą ze studiów. Nie mogę w tym....

przyjazn2Odcienie Przyjaźni

- Ja już go więcej nie wpuszczę. Czekałam pół dnia. Nie liczy się z nikim ani z niczym. Wydzwania i się awanturuje! Zrobił harmider w całej kamienicy! A ja nie mam obowiązku... - w słuchawce telefonu stacjonarnego rozżalony, kobiecy glos.
Dzwoni komórka.
Zdenerwowany, podniesiony, męski głos. Nie wiem z kim rozmawiać.
- Dlaczego ona mi to robi. Nie mogłem wcześniej. Rozładował mi się telefon. Nie mogłem odpalić roweru. Kupiłem kwiaty ,a ona nawet mnie nie wpuściła. Powiedziała, ze nie chce mnie znać, a ja przecież...
- Zaraz oddzwonię. Mam stacjonarny... - ja.
Powoli tłumaczę, wyciszam. To trwało tyle lat. Ten nasz specyficzny trójkąt. Grażynkę poznałam kilkanaście lat temu.

A MOŻE BY TAK NA WAGARY...

Pierwsze, typowe skojarzenia z tematem. Szkoła, ucieczki z lekcji, klasówek, meta u koleżanki lub kolegi, kłęby zakazanego dymu z papierosów, może cierpki smak „ jabola". Przyznam się od razu. Na takich wagarach nie byłam.
Podczas ostatnich odwiedzin rodzinnych Kielc postanowiłam pójść tropem mojego „wagarowego szlaku". Przeszłam codzienną drogę do szkoły przez cudownie złoto- brązowy o tej porze roku stary park St. Żeromskiego, ulicą Ściegiennego w stronę Katedry mijając Miejską Bibliotekę Publiczną, potem w dół na ul. Staszica, gdzie mieści się dalej małe kino Moskwa, oczywiście z porankami. Odżyły dawne, samą mnie zaskakujące wspomnienia. Wracały natrętnie. Przecież nie o tym miałam pisać!!!  Więc wybaczcie, Kochani, tę bardzo osobistą wycieczkę.

Moje szkolne wagarowanie zaczęło się i zakończyło III klasie Liceum. Był to zdecydowanie przełomowy czas w moim życiu, 17 wiosen - jak to dawniej mawiano.
Chodziłam do cieszącego się dobrą opinią , z dużymi tradycjami, Liceum im. Stefana Żeromskiego.

MÓJ MAGICZY KRAKÓW

Czy Kraków to moje miejsce na ziemi?
Mieszkam tu ( z roczną przerwą na Warszawę) prawie od 30 lat. Tak jak w wieloletnich związkach przystało, bywa różnie. Nie ma już tej fascynacji jak w pierwszych latach, ale spokojne przywiązanie i coraz większe poczucie odpowiedzialności. Czy Kraków jest magiczny? Poza niezaprzeczalnym urokiem i znanymi miejscami szczególnie „ dobrej energii" jak choćby „czakram wawelski", miasto boryka się z bardzo przyziemnymi problemami, o których wszyscy wiemy i które odczuwamy na własnej skórze. Mnie, urodzonej kielczance, wychowanej na zacisznej ulicy, w domku z ogródkiem, bardzo bliska i już wreszcie rozwiązywana jest sprawa ochrony środowiska, ratowania ginących zielonych przestrzeni.

Joomla Template - by Joomlage.com