Magia

Magia czai się w chwilach i postrzeganiu miejsc, zdarzeń, słów.....
Od nas zależy czy nas dopadnie i pozwoli nam w niej trwać....
Doświadczamy jej, gdy potrafimy dostrzec nawet w pozornie neutralnej chwili to coś, co się skrzy i urzeka.....
I poddać się jej... Magia jest w chwili.... Chwila jest ulotna...Chwilo jesteś piękna trwaj!. Na nic to.....ulatuje ona.....
Ale taki prestidigitator swoją demonstrowaną magię przygotowuje, poprawia, cyzeluje dla efektu.
Nic mu nie ulatuje. Magia ściśle kontrolowana. Chociaż robi wrażenie niejednokrotnie. Nawet niekoniecznie jakieś Coperfildy to są, chociaż się zdarzają w przestrzeni publicznej, że wymienię, no...niekoniecznie....

Spotkanie 

Krótko, częściowo węzłowato
Coś się kończy, coś się zaczyna......taki dramatyczny i łamiący serce komunikat usłyszałam od koleżanki biurko w biurko, kiedy odchodziła z pracy i nie chciała więcej ze mną rozmawiać.....
Lubiłyśmy się przecież.......  No trudno.....
Inna historia z nią związana, to relacja z akcji zaspakajania ciekawości jej kilkuletniego synka.
Mamusiu... tak? czy to prawda, że dziewczynki nie mają sisiorka? Tak. Prawda. To pokaż!
Nie wiem jak to było z tym pokazywaniem i ewentualną ekspozycją przedmiotu zainteresowania, bo z jednej strony to.....a z drugiej, biedne dziecko przecież nie uwierzy, że tak jest i już! No nie wiem.....

Milczenie

Milcz chamie!!!, że zacytuję pewną Damę...
I można by to wezwanie multiplikować, bo chamstwo się rozłazi i wściubia, także na salony, a może przede wszystkim na tzw. salony. Jacy ludzie, takie salony...
Wobec pewnego rodzaju przyzwolenia, czuje się bezkarne; więc się cięgiem wściubia i panoszy coraz śmielej...
Milczenie czasem bywa szczerym złotem. Ale kto się zna na złocie?..
Milczenie czasem bywa też jakimś żelastwem, bo jest najgorszym orężem jak się chce kogoś zranić, sponiewierać, czy upokorzyć...
Milczenie czasem dobrze robi człowiekowi i milczymy sobie chętnie. Chociaż z drugiej strony, skoro i tak czeka nas wieczne myślenie, to się przecież namilczymy i będzie nam żal tego niewypowiedzianego, bo ileż niewypowiedzianego odchodzi razem z nami.
To po co zadajemy sobie milczenie?

Barbara Waksmańska

Słowa

Na początku było słowo.
I jest.
Słowo ma moc sprawczą. Buduje i rujnuje. Ale też cieszy, śmieszy, uszczęśliwia, motywuje, inspiruje. Nadaje koloryt życiu.
Cóż warte byłyby emocje wyrażane niewerbalnie tylko? A słówka Boya niewerbalnie?
No......
A poezja, a proza? A kontakty interpersonalne? A jakimż orężem posługiwał by się despota, że wymienię tu......no niekoniecznie...
Słowa tracą na znaczeniu tylko w oczekiwaniu na ostateczny recykling, bo czas ucieka, wieczność czeka, a planety szaleją, jak wiadomo.....I w niepamięć zapada pamięć tego co było pamięcią..
I słowa...
Oprócz tych trzech po zetknięciu z ostatecznością: aaa...tak to jest....

Barbara Waksmańska 

 

Serce ma swój rozum którego rozum nie rozumie....

Pięknie brzmi, jakoś tak romantycznie...Pięknie, tylko dlaczego ten rozum wykazuje się brakiem rozumu nierzadko, brakiem rozsądku, a nawet instynktu samozachowawczego? Jakiś imperatyw nieomylności nim kieruje chyba i pozwala np. na bycie ćmą lecącą do światła, bez oglądania się za siebie i trudno mu się oprzeć... I rozsądek jest na straconej pozycji...I pcha nas ten rozum do nieobliczalności wszelakiej i na manowce też...
Ale, z drugiej strony, sądzę że w nieobliczalność popadanie  czasem życiu pewien koloryt dodaje i uniemożliwia wpadanie w koleiny czarno- białe, w których trwanie przez kilkadziesiąt lat istną mordęgą jest....

Wierszyk okolicznościowy
 

Idzie zima, śnieżek prószy
więc czapeczkę włóż na uszy

otul sobie szyjkę szczelnie
żeby było ci przyjemnie

PRZYPADEK 

Przypadek, no cóż........
Przypadek to coś wyjątkowo perfidnego. Widzimisię. Od początku kiedy mamy z nim do czynienia.  I  to dosłownie.
Bo to zawiniątko z nami, dlaczego ten bocian zrzuca akurat tu, a nie 2 domy dalej, nie mówiąc o innych całkiem miejscach gdzie akurat jest ciepło, dostatnio, tudzież przyjemnie w całokształcie?
A potem cynicznie podtyka nam pod nos ludzi, których powinniśmy omijać szerokim łukiem.
Albo aranżuje sytuacje nadzwyczaj niekomfortowe.

Kolacja dla głupca 

 " Kolacja dla głópca" to tytuł spektaklu teatralnego, z akcją upchniętą gdzieś w Paryżu, w wyższych sferach, w środowisku cynicznym, zblazowanym i znudzonym. A tytułowy głupiec to kozioł ofiarny, zapraszany na wtorkową kolację dla uciechy wzmiankowanych. Można sobie drwić, dworować i robić przysłowiowe jaja, bez świadomości dworowanego  o jego roli.
Wyższość okazywana drugiemu poprawia samopoczucie...
To dopiero zabawa!! Kto przyprowadzi najbardziej nieudacznego nieudacznika!!!
Ale na nieudaczności bliźniego można się łatwo poślizgnąć, bo przecież pewność jest nadzwyczaj niepewna...

kot1Kot

Nie cierpię kotów.
Od zawsze nie wiedzieć czemu wiem, że koty są fałszywe i mają rozdęte ego.
One rządzą i to właściciele się do nich umizgują i starają o ich kocie względy.
A tymczasem one patrzą jakoś tak bezosobowo, bezdusznie i pogardliwie i wiadomo kto w domu gra pierwsze skrzypce.
Wiersz o kocie Wisławy Szymborskiej natomiast jest wyjątkowo piękny:

Mały KsiążeMały Książę

Czy każdy był dzieckiem? Niekoniecznie. Poniektóry całe życie jest dorosły i nie miał nic z dziecka oprócz wieku...
Wszelkie radości i uciechy wszelkie dziecięce ominęły go. nie wiedzieć czemu.
Szansa pojawia się jednakowoż. bo wyszliśmy z pampersa i krok za krokiem zmierzamy nieuniknienie do pampersa z powrotem.

Trudno

Gdy przychodzi zmierzyć się z faktem, że oto zamierza nam stuknąć tyle to a tyle, chociaż mogło by tyle to a tyle i jeszcze nie wiadomo ile, przychodzi przy okazji świadomość. że Alzheimer ante portas!!!
Perfidnie dybie żeby się wślizgnąć...
No trudno.....

Ambitnie, antyalzheimerowo, przystępuję do stymulacji profilaktycznej szarych komórek, co to trochę, a nawet bardziej cierpią na dysfunkcję systemu motywacyjnego....
Więc: wrzucam płytkę, natężam organ słuchu. i:

Grzech, a sprawa polska

Grzech ma się dobrze.
Wystartował on z przytupem i fajerwerkami.
Grzech pierworodny, bratobójstwo i kazirodztwo..... no nieźle......A właściwie to nawet wcześniej kocia łapa przecież i seks niesakramentalny, o zgrozo!!!!
Potem już poszło.  Grzech nabrał rumieńców i atrakcyjności.  W ślad za tym zwolenników licznych i przybywających wciąż.
Także wśród tych co się modlą pod figurą, ale tu trudno się czepiać, bo oni z definicji mają diabła za skórą....
Chociaż chyba się jednak czepię trochę, bo na onegdajszy apel pewnego znawcy tematu, zwanego ojcem: kto nie grzeszy niech się zgłosi, zgłoszenia trwają.  Powściągliwie  wprawdzie, ale to z głęboko zakorzenionej w narodzie skromności i niechęci, coby na afisz.......

Wyspa skarbów

Nie dla każdego. Dla mnie też nie.
Jednakowoż osaczała mnie ona nie wiedzieć czemu, namolnie dość. Nie, nie, nie chcę.
Aliści o godz. 21,20  15 września pewnego roku dopadł mnie najcenniejszy skarb na świecie!
Wykrzyczałam więc temu światu, po raz pierwszy i ostatni: jestem najszczęśliwszą kobietą na świecie!
Tak było, chociaż  ąturaż wyspy skarbów był mocno nieprzyjazny, wręcz odstraszający, zimny i odpychający.
Nic to. A skarb był kruchy, delikatny i rokujący fifty, fifty.
A teraz?
Może moja wyspa skarbów    - to ten świat cały / chociaż parszywy co bywa/, do którego 5 lat ago, na 3 dychy jeszcze wystartowałam z niebytu / prawie jak pewien wójt z Pcimia, z przytupem!/,
- i te perły, szmaragdy przyjaźni? 

Prezenty

 Prezenty najczęściej sprawiają radość, ale niekoniecznie przecież...Rządzą się one niesprawiedliwością, nierównością i przypadkowością wręcz...Pierwszy  prezent, czyli życie zależy wyłącznie od widzimisię "bociana", któremu jest ganzegal i upuszcza małe, wrzeszczące zawiniątko gdziekolwiek przecież: a to w patologii jakiejś, gdzie jesteśmy pińćsetem kolejnym tylko, a to w domku z ogródkiem, a to w bloku na trzecim piętrze, a to w ekskluzywnej rezydencji, co się może komuś zdarzyć.....Nie mamy wyboru i cieszyć się często nie ma z czego na dzień dobry....Kolejne prezenty też ze sprawiedliwością niewiele się mają...Skarpetki z kaczorkiem, kredki, lalka Barbie, smartfon, czy jakieś wypasy? Potem też nie jest lepiej....Charakter dostaje  nam się wredny. paskudny, upierdliwy, bądź do rany przyłóż....Jesteśmy śliczni, atrakcyjni, błyskotliwi, miody spijamy, a może trafi się nam być jakąś paskudą, ze spojrzeniem wrażającym najwyżej tęsknotę za rozumem....I  wszelkie konfitury nie dla nas są.....
Jak żyć, jak żyć??????

Barbara Waksmańska

O  dobrych manierach z ukosa, okiem nadwerężonym nieco

Gwoli wprowadzenia limeryk  / był dedykowany gwiazdkowo/

Wytworna nadzwyczaj dama herbu Poraj, rezydująca w Krakowie
powściągliwa nadzwyczaj bywa w geście, tudzież słowie.

        No chyba że ją napierdala głowa
        naonczas rzuca z grubej rury rozmaite słowa......

Zawsze jednakowoż, niech się chamstwo dowie
dama owa  excuse le mot powie.....

Krótko o bezradności

Jestem bezradna.
Np. - Wobec chamstwa. Ma moc.
- Wobec kitu w ilościach przemysłowych. Ma moc.
- Wobec bizantyjskiego rozpasania tych, co skromność, pokorę i ciężką pracę mają za dewizę. Ma to moc.
- Wobec podwójnych standardów w życiu politycznym zwłaszcza. Mają moc.
- Wobec nietolerancji wszystkiego co inne. Ma moc.
- Wobec własnej niekumatości w niektórych kwestiach. Tu wyjątkowo akurat mogę chociaż próbować się wymiksować częściowo.

Jakoś sobie z wzmiankowaną bezradnością radzę.

Przeraża mnie natomiast wizja bezradności fizycznej, wynikającej w sposób nieunikniony z popadania w coraz późniejszą dojrzałość i dolegliwości towarzyszące , i niemożność niczego, oprócz przewracania oczami, zanim się nie zamkną ostatecznie.....Cóż za perspektywa................ Amen.

Barbara Waksmańska

Niecierpliwość

Niecierpliwość to poniekąd siła napędowa. Pcha nas w działania typu szast, prast, łapu capu, tu, teraz, natychmiast.
Prowadzić więc może do wariactwa wszelakiego, w skutkach nieobliczalnego.
Cierpliwość, w opozycji zaś, pozwala wyważyć, zastanowienia poczynić, uładzić, przygotować do optymalnego, ale....
jakoś od razu kojarzy mi się z wpajaną przed laty zasadą: nie wychylaj się, siedź w kącie, a znajdą cię, co zupełnie się nigdy
nie sprawdzało, a było nadzwyczaj irytujące i działające na szkodę wręcz dających się otumanić w ten sposób.
Jednakowoż cierpliwość może jakoś czasami zaowocować satysfakcjonująco, więc nie można jej lekceważyć.
Cierpliwością i pracą ludzie się bogacą, chociaż....czy ja wiem....

Świat nasz

Świat nasz? Niekoniecznie. Świat jest świata. A my tu tylko na chwilę i być może przez przypadek i nie wiadomo po co...
Jesteśmy być może intruzami i uzurpatorami, dokonującymi permanentnie gwałtów na naturze. Wydaje nam się tylko, że świat dla nas;, a tymczasem powinny nam dać do myślenia potopy, kataklizmy rozmaite w skali globalnej, których doświadczamy od miliardów lat, a w których
ginęły setki, tysiące, miliony istnień jednocześnie. Być może była, i jest to jakaś zaplanowana forma redukcji, a nawet eliminacji niektórych istnień żywych...My na to wpływu nie mamy, tak niewiele możemy...

W naszej arogancji wydaje nam się, że jesteśmy pępkiem świata. Ale czy to możliwe, że tak jest?
Poczynamy sobie bez należytego szacunku i dbałości o swój / w naszym mniemaniu/ stan posiadania.

Odwaga

   To ważne słowo i powinno zajmować należne mu miejsce w katalogu wartości wyznawanych.
Odwaga najbardziej sprawdza się chyba na wojnie. W czasach pozornie pokojowych , jak się wydaje, okazji do wykazywania się odwagą, są zdecydowanie ograniczone.
Bo cóż właściwie można nazwać odwagą? Wyrażanie własnych przekonań, które kłócą się z przekonaniami innych? Zachowania niekonwencjonalne, także samo kłócące się z powszechnie akceptowalnymi? Bo ratowanie czyjegoś życia kosztem własnego, to przykłady raczej niecodzienne i incydentalne.
Odwagą naszych czasów może być zatem walka o swoje prawa, pomimo przeciwności.
Zmierzanie się z ryzykiem, bez pewności, że się uda, inwestując komfort, stan posiadania, a nawet reputację.
Ale odwaga nie znosi kompromisów.

Maj

  Maj - kolejny miesiąc w roku. Jest piękny. Strzela zielonością, bujnością, wreszcie energią.
Nie ma od czasu jakiegoś jednakowoż monopolu na wyjątkowość, bo kwiecień mu wchodzi w paradę. Bucha zielonością też, tudzież bujnością, a nawet latem gdzieniegdzie. Człowieka cieszy.
Natura pokazuje, co ma najlepszego. Stroi piórka, kokietuje, mizdrzy się, można powiedzieć.
Przyznam, że wszelkie mizdrzenie irytuje mnie właściwie, bo ta świeżość wszelaka i rozpasanie kolorystyczne, jakieś takie bezwstydne jest.
I w opozycji jakby. No właśnie, do czego? Może..............

Barbara Waksmańska

Dąb JÓZEF

Dąb jaki jest, każdy widzi.
A dąb Józef z Wiśniowej jest piękny, okazały, monumentalny nawet. Jak na 650-latka, w kondycji nie najgorszej, choć w ciągu ostatnich osiemdziesięciu lat posunął się mocno. Na banknocie bowiem stuzłotowym z 1932 roku z ryciną autorstwa Józefa Mehoffera miał się jeszcze całkiem żwawo. Teraz wyszczerza się licznym uszczerbkiem na zdrowiu i nie bójmy się tego słowa : urodzie.
I niestety, z jednej strony, do fotografii, prezentuje się doskonale, ale już bardzo liczne ślady na całokształcie wskazują na perfidną eksplorację destrukcji....
Nie dadzą pożyć 650-latkowi, któren nie zasłużył na takie coś... ,
600 lat się przecież trzymał !
No cóż, nic nie trwa wiecznie. Chociaż..., są przecież przykłady:
- a to Lenin wiecznie żywy
- a to Ibisz wiecznie młody
- a to celebryci rozmaici, nie wiedzieć czemu zwani gwiazdami, coraz młodsi...

Studium piękna

Otwieram drzwi... Trochę skrzypią, jakby z zażenowaniem... Staję zauroczona dziwną harmoniją i pięknem, co nieco, a nawet bardziej eklektycznym... Piękno to jest nieoczywiste... Wyrafinowane jednakowoż w swojej prostocie...
Enklawa dumania...
Cacuszko...
Chce się tam być...
Aromat ziół rozmaitych obezwładnia, a wysmakowaną kompozycję dopełnia lustro w tle...
Kontemplacja piękna nie ma końca...
Ale delikatne puk..,puk... i czar pryska...
Otwieram drzwi...
Idzie jesień.......

Ze specjalną dedykacją dla Magdy i Marka
Barbara Waksmańska

Opowieść przy ognisku
herbSaga rodu Pierzchałów, czyli grzebanie w genealogii na chybił, trafił

Historia rodu zaczyna się od Adama i Ewy. Nie pochwalam ich metod wychowawczych, ze smutkiem konstatuję...
Pierwsze słowo w sprawie kazirodztwa należy do nich przecież. I te atawistyczne inklinacje tu i ówdzie w różnej formie występują.
Nawet ciągoty do przytulinkowania i buziaczkowania swoich latorośli i latorośli tych latorośli, to też atawizm tego samego nagannego.
Tu bym jednak przymknęła oko...

W XIV wieku rycerz Pierzchała, po zaszachowaniu matem księcia Janusza II Mazowieckiego dostał od niego rozległe dobra i herb z wieżą
zwany Rochem. W polu srebrnym wieża szachowa czarna . W klejnocie nad hełmem w koronie pięć strusich piór.

Skok przez miotłę rekreacyjny

O żesz ty !  Sąsiad podkrada sąsiadce świeże powietrze i na cudne jej kształty, wyeksponowane na słońce łypie okiem nieuzbrojonym, a pożądliwym. Zaprzyjaźniona gąsienica użyźnia pracowicie areały działkowe. A kret perfidnie zasuwa i ryje cięgiem całe dnie.
A noce ? 
No, nie wiem...  Ruja i poróbstwo może.
No może czasem tylko sponiewierana Ona zadźga Onego niegodziwca, z czym niepotrzebnie zwlekała... Pogrzebie gdzieś truchło pod grządką i będzie podlewać skrupulatnie ulubioną Onego konewką w lwie paszczki.

Piękno jest nieoczywiste

Bo jest w oczach patrzącego / w uszach też/.
Osobnik z rozmaitymi niedoskonałościami urody, także nikczemnego wzrostu i charakteru, wręcz obiektywnie nienachalnej urody, może być obiektem westchnień i podziwu.
Osobniczka z eksplozją atrybutów niekoniecznie jest postrzegana obiekt piękna.

I listek i kwiatek i okoliczności przyrody i dzieła sztuki, literatury, odbiera się kierując się ich nieoczywistym pięknem.

Skąd brać radość
Odezwa do pani B.

Radość jest w nas, lub nie, po prostu.
Radość w nas się zagnieżdża wskutek pomyślnych okoliczności i zdarzeń i trwa, lub pojawia się i znika, pojawia się na chwilę, od czasu do czasu.
Komuś, u kogo zagnieździł się smutek, trudno jest wykrzesać odrobinę choć radości. Nie da się...
Smutne dzieciństwo wyzwala smutną młodość i wtedy umiera smutny, stary, zgorzkniały człowiek, który akurat do smutku ma powody.
Przy takiej perspektywie warto usilnie starać się i nie poddawać dominacji smutku, tego potwora trzymającego nas w uścisku.
Warto zabiegać o drobne nawet radości, przede wszystkim wynikające z kontaktów z bliźnimi, bo po drobnych, przychodzą większe.
I spróbować coś polubić, a nawet pokochać; piękne przedmioty, interesujące wydarzenia, człowieka też. Pielęgnować w sobie odkryte pasje i zainteresowania.

Krótki tekst o zmianie nazwiska, czyli jak coś, co wpada mimochodem na moment do ucha, może zmienić resztę życia definitywnie

Przeleciało mi przez ucho nazwisko "Waksmański". Pomyślałam: ooo! mogłabym się tak nazywać... Moje dotychczasowe nazwisko jakieś takie pszenno-buraczane i siermiężne mi się wydało wtedy... Poznałam później właściciela nazwiska i od razu życzliwszym przez to okiem na niego rzuciłam.
Potem już gładko łyknęłam tekst, że będzie mnie nosił na rękach nawet wtedy, gdy będę stara, gruba i łysa. Któż by tak nie chciał? Jak będę łysa, któż by mnie chciał nosić? To ostatnie przekonało mnie ostatecznie, a całość mnie urzekła mocno. Zwłaszcza, że w uzasadnieniu było, jaka to jestem nadzwyczajna i wyjątkowa. Uzasadnienie łyknęłam. I zdecydowałam, że będę dobrą żoną i matką.
Średnio mi to wychodziło.
Ale już babusią będę na bank wyjątkową. Tylko..., żeby doczekać tatusia stosownego dla mojej wnuczusi.

          Barbara Waksmańska

agawa1Majtki na agawie. Zadziwień kilka. Jedno na koniec.

  Majtki wzmiankowane rezydowały, pięknie rozpostarte na agawie, na tarasie, w nieodległym sąsiedztwie domu moich rodziców. Za każdym razem zastanawiałam się : czy to lans tylko około niedzielny? a w tygodniu to co? a czy to te same majtki, bo kolor i gabaryty te same?

Agawa była dorodna, majtki czteroosobowe, bladoróżowe, typu barchanowego.

Postanowienia noworoczne i na zaś

Dobre rady dla mnie / od paru lat nie straciły aktualności, jednakowoż inklinacje mam coby się do niektórych nie stosować, niestety/

1. Rada zasadnicza: nie będę starą babą na stare lata.

Tajemnica - uwag kilka

Tajemnicą wszech czasów jest pewno odpowiedź na pytanie : co było przed Wielkim Boom i skąd się wzięło, a to co się wzięło, skąd się wzięło. Skoro wszelkie dociekania i tak prowadzą na manowce, bo nieodgadnione jest nieodgadnione, to może i do innych tajemnic lepiej dociekania sobie odpuścić. Chociaż czasem korci i chęć napiera...
Nie dotyczy to, jak mniemam tzw. tajnego, łamanego przez poufne, z czym spotkałam się w mojej firmie. Oświadczenie o przestrzeganiu tajemnicy państwowej i służbowej, oczywiście trudnej do sprecyzowania / o co się mianowicie rozchodzi/ obowiązywał na niektórych stanowiskach, m.innymi na części mojego zatrudnienia na stanowisku specjalisty d/s obronnych /w końcu lat 90-tych ub. wieku to było/ i strzeżenie ściśle tajnych informacji, zawartych w szafie pancernej z szyfrem.

Skąd brać radość...
Odezwa do pani B.

Radość jest w nas, lub nie, po prostu.
Radość w nas się zagnieżdża wskutek pomyślnych okoliczności oraz zdarzeń i trwa, lub pojawia się i znika, pojawia się na chwilę, od czasu do czasu.
Komuś, u kogo zagnieździł się smutek, trudno jest wykrzesać odrobinę choć radości.

Pieniądze
dobrze mieć....


   Tylko jak dopadną z nagła, trzeba z dnia na dzień zmierzyć się ze sposobami na ich zagospodarowanie, bo szkoda żeby się zmarnowały i pilnować żeby nikt nie spróbował z nich czegoś uszczknąć, co się zdarza.
Musi to być mocno frustrujące i może skończyć się nawet psychiatrykiem, po wcześniejszym fiksum dyrdum.

Krótki tekst o wakacyjnej miłości


    Będąc młodą dzieweczką, o płowych, długich włosach, o niewinnym spojrzeniu i naiwnością jako taką, wybrałam się na morze. Było lato. On był marynarzem, trzecim oficerem na statku handlowym. Wrócił właśnie z jakiegoś rejsu dalekomorskiego. Oczy miał brązowe, melancholijne, ale kurwiki też miał w tych oczach...... Zachody słońca, knajpki, dyskoteki i spacery brzegiem morza. I liczenie moich pieprzyków co raz to, bo się nie zgadzało za każdym razem...  Były bardzo śliczne ponoć...

Lato minęło....

Krótko o seksie, z uwagi na niedostateczną znajomość tematu

Seks wydaje się zdecydowanie przereklamowany. No chyba że się ma do czynienia z mistrzem ars amandi, albo samej jest się mistrzynią. To jednak zdarza się nieczęsto. Także samo uskutecznianie seksu indywidualnego, czyli masturbacji, czyli seksu z kimś kto cię naprawdę kocha, ma swoich zwolenników. Co z miłością, to z miłością... A po iluś tam latach nie jest to niestety seks, ale męczenie organów i stękanie i niezadowolenie z efektów.. I wtedy ani gościnne krocze, ani viagra /także light/ nie pomaga.

Humor

       Humor dobrze żeby był i emanował. Smutas potrafi zważyć atmosferę i usztywnić. Stronić należy od takiego i omijać szerokim łukiem. Oczywiście poczucie humoru osobliwie pojętego każe uhahać się odbiorcom nieśmiesznych grup nazywających się, o zgrozo kabaretami, gdzie skrzywienie ust, albo kiwnięcie palcem w bucie wywołuje salwy śmiechu i frenetyczne brawa. Nie rozumiem, bo cała sala tarza się
ze śmiechu...No i bilety na to coś kupują...
Uhahać to się można było / tu posłużę się przykładami/ z kabaretu Dudek, np skecz: Ucz się Jasiu ucz z Kobuszewskim, Michnikowskim i Gołasem.
Sęka z Dziewońskim i Michnikowskim, czy kabaretu Elita i jego Rycerzy trzech, audycji satyrycznych Friedmana i Kofty, np Z pamiętnika młodej lekarki, Rodzina Poszepszyńskich z Zembatym /dziadkiem Jackiem/,Fronczewskim i Kobuszewskim.

Poranki czy Wieczory

Nie ma dobrej odpowiedzi, w każdym razie jednoznacznej. Ranki bywają urocze, gdy przez otwarte okno ptaszek świergoli, a zapach jaśminu obezwładnia. Dobra strona poranka to także fakt, że można ignorować kolejne mijające godziny na dowolnie wybranym boku, w razie niechciejstwa do wstawania.
Uprawianie gnuśności czasem przecież bardzo człowiekowi służy w różnych porach dnia...
Wieczory także mają swoje uroki.

Zachody słońca nad morzem, gwiazdy w górach na tle granatowego nieba, po które wystarczy sięgnąć. Natomiast między rankiem, a wieczorem nie lubimy, kiedy przyjdzie nam do głowy oglądać telewizję, a na ekranie wyłącznie młodzi, śliczni, z białymi ząbkami, z lśniącymi włoskami.
Starość jest nieestetyczna i nie nadaje się przecież do telewizji. My 40-latki z podwójnym, lub potrójnym Vatem, niezbyt te widoki trawimy, bo chociaż mówią nam że dobrze wyglądamy, to przecież wiemy co to znaczy. Uff, majtki z gumką opadają.

PZPRAbsurdy PRLu. Opowieść prawdziwa

     Gęś ma zawsze przechlapane. Kłopoty lgną do niej jak muchy do miodu. Rozmaite perturbacje mają idealne warunki do egzystencji. Prawo Murphiego szaleje. Bo to jej właśnie zdarza się to, co ma tylko na to minimalne szanse...Choćby w konfrontacji MY - ONI...
"ONI" to prawdziwa elita była. Także intelektualna. "Ż e b y m m i o ł w i e n c y": to cytat z uzasadnienia prośby o podwyżkę , skierowanej do dyrekcji firmy przez I sekretarza KZ PZPR tow.M. "Pochylanie" się nad obywatelem codzienną troską ich było. Oczywiście lepiej żeby się nie pochylali, bo o mycie zębów, przynajmniej niektórych z nich trudno było podejrzewać.

Niepokój.
Jest.
Ma powód.

Jak się zagnieździ, mamy przechlapane.
Wtedy jak liść na wietrze, albo przysłowiowa osika żeśmy są...
Niepokojem napawa nas niepewność jako taka. Czegokolwiek by dotyczyła...
Nawet tak zwany szósty zmysł, który każe nam myśleć że coś się zdarzy, nawet nie wiadomo co...
Już niepokój każe myśleć, że to coś złego musi być...
A dla słabej psychiki nie ma tu miejsca na refleksję. Eskalacja lęku to pożywka dla autodestrukcji, jak mniemam.
I nie ma szans na to, by spostrzec choćby to, że wzdłuż i wszerz pachnie bez...

Barbara Waksmańska

oldmanPRZEMIJANIE

Heraklit z Efezu ujął to nadzwyczaj trafnie: panta rhei. James Joyce, że przyszłość zapada się w przeszłość i przyszłość jest siostrą przeszłości. Bo teraźniejszość w czasie swojego trwania staje się przeszłością przecież.
No i jasne jest, że życie jest bałamutne nadzwyczaj i przemija sobie inaczej młodym, dla których jest pełne niespodzianek, dla dwudziesto-, trzydziestolatków też, chociaż dla dziewczyn z ustawionym zegarem biologicznym, co to nie robią się młodsze, galopuje oczywiście.

sprzataniePorządki jako takie

Czy zgoda na segregację śmieci przekłada się na większe skłonności do porządkowania nieuporządkowanego? Kto to wie...
Bo jeśli chodzi np o niechciane prezenty od losu, to:
- dom z basenem można łyknąć,
- multimilionera w leciech bardzo mocno zaawansowanego można przeczekać,
- faceta deklarującego,że jest wprawdzie żonaty, ale nie fanatyk - wysłać na drzewo,
- piąty egzemplarz poradnika jak być pięknym, bogatym i szczęśliwym w 4 dni - przesłać dalej,
- hojną, coroczną dostawę zmarszczek, zwisów i obwisów przygarnąć i polubić, bo pogarszający się wzrok neutralizuje ewentualny dyskomfort przecież.

Nie tylko o ŚNIE ...

Najpierw limeryk - właśnie o śnie :
       Pewien wikary z okolic Łomży
       Lubił swawole wyłącznie w komży.
       Bardzo go to rajcowało
       i do grzechu popychało.
       Takie sny ma tylko, gdy mży.

A teraz :
Opis konkretnej sytuacji, w której biorą udział konkretne osoby - przez pryzmat miejsca, w którym się znajdują.

u Jadzi2
Eskapada zaprzyjaźnionej, geriatrycznej grupy na spektakl Morfina, według prozy Twardocha, wystawiany przez Teatr Śląski w Szybie Wilson. Spodziewamy się mocnych wrażeń artystycznych. Po drodze jednakowoż zahaczamy o rezydencję naszej zaprzyjaźnionej koleżanki Jadzinki w Chorzowie.

Śmiech

Śmiech to zdrowie. Przepona ma fitness. Oddech staje się głębszy. Wydzielają się endorfiny. Wzbiera w nas, zdarza się, życzliwość, przychylność i miłość bliźniego. Nawet do siebie, zdarza się ocieplać stosunek.

Kłopot jest w wyzwoleniu w sobie odruchu śmiechu. No bo z czego my się śmiejemy? Z samych siebie przede wszystkim, np. kiedy runie piramida absurdu, jak np. w Karierze Nikodema Dyzmy. Ale śmiech na tę okoliczność cokolwiek gorzki jest.

Lubimy śmiać się z zabawnych sytuacji, scenek, skeczy i dowcipów. Ale zabawnych scenek i skeczy jest ilość odwrotnie proporcjonalna do ilości profesjonalnych rozśmieszaczy. Kabarety typu Starsi Panowie, czy choćby Elita, czy dawniejsza Egida - odeszły, nie znajdując godnych następców. Mnożą się natomiast jak grzyby po deszczu rozmaite grupy nazywane kabaretami, prezentujące zazwyczaj nadzwyczaj nieśmieszny, często żenujący poziom dowcipu. Publiczność, o zgrozo! jest uchachana po pachy - tak przynajmniej pokazuje telewizja - po każdym kiwnięciu palcem...

Pora umierać...

Barbara Waksmańska

 

Dwa krótkie teksty
(z warsztatów z dr Małgorzatą Majewską)


Historia z detalem

Zocha nigdzie nie wyjdzie bez kapelusika z małym rondkiem. Wyglądam przez okno. Kacperek, piesek wielorasowy z wielkimi uszkami wyprowadza kapelusik na spacer.
Zocha, królowa upraw działkowych. Pietruszka pachnie wyjątkową pietruszkowatością. Jarmuż jest wyjątkowo jarmużowaty.
Brzoskwinia brzoskwiniowata.
A pigwówka pigwówkowata nadzwyczaj,
jeżynówka jeżynówkowata nadzwyczaj,
wiśniówka wiśniówkowata nadzwyczaj,
malinówka malinówkowata nadzwyczaj...

Też bym tak chciała...  Zocha mnie lubi...


Lęk

Lęk się rodzi razem z nami. Nawet pierwszy krzyk jest z lęku, że nikt o nas więcej nie usłyszy, jak mniemam.
Flirt z lękiem trwa przez całe życie. Lęk jak niechciany adorator. Jest. A idźże! Zgiń! Przepadnij! Nic go nie rusza.
Jest więc częściowo obłaskawiony. Czasem daje popalić.

Wisława Szymborska

Portret kobiecy

Musi być do wyboru.
Zmieniać się, żeby tylko nic się nie zmieniło.
To łatwe, niemożliwe, trudne, warte próby.
Oczy ma, jeśli trzeba, raz modre, raz szare,
czarne, wesołe, bez powodu pełne łez.
Śpi z nim jak pierwsza z brzegu, jedyna na świecie.
Urodzi mu czworo dzieci, żadnych dzieci, jedno.
Naiwna, ale najlepiej doradzi.
Słaba, ale udźwignie.
Nie ma głowy na karku, to będzie ją miała.
Czyta Jaspersa i pisma kobiece.
Nie wie po co ta śrubka i zbuduje most.
Młoda, jak zwykle młoda, ciągle jeszcze młoda.
Trzyma w rękach wróbelka ze złamanym skrzydłem,
własne pieniądze na podróż daleką i długą,
tasak do mięsa, kompres i kieliszek czystej.
Dokąd tak biegnie, czy nie jest zmęczona.
Ależ nie, tylko trochę, bardzo, nic nie szkodzi.
Albo go kocha, albo się uparła.
Na dobre, na niedobre i na litość boską.

praca1

Krótki tekst o nieprzewidywalnych skutkach nieuctwa, czyli moja pierwsza praca

Moja pierwsza próba zmierzająca do wykształcenia na poziomie wyższym zakończyła się spektakularną klęską. Poległam na finiszu już, na ostatnim egzaminie ustnym, w sposób, że na myśl samą pąs mnie oblewa od stóp do głów.
Bycie wybitnym ekonomistą zmagającym się z oporną i niewdzięczną materią rzeczywistości zostało mi zatem oszczędzone, bo późniejsza edukacja w innym kierunku zmierzyła.
Zaszłości te skutkowały jednak gorączkowym poszukiwaniem miejsca, gdzie dla dobra mojej socjalistycznej ojczyzny mogła bym wykorzystać swoje zdolności na których nie poznała się komisja egzaminacyjna.

Cipiura

Wiedziona chęcią konfrontacji, udałam się na spotkanie autorskie Jana Nowickiego - aktora. Intrygujący, cyniczny drań, błysk w oku, drapieżny uśmiech. To był Nowicki jakiś czas temu, dość odległy. Teraz, no cóż, pilnuje żeby mu się nie wymskła sztuczna szczęka. Nic nie zostało z faceta. Teraz siedzi, niczego nie oczekuje, odcina kupony. Ma za złe. Także aktorom grającym w serialach. Ale już występy w reklamach, nie. Sam wystąpił w reklamie T-Mobile za pół miliona zł. Czy nie uważa, że to jest prostytuowanie się? - zapytałam. Nie, to są duże pieniądze, trudno się się oprzeć /fakt !/
Trochę dystansu do swojej starości wykazał w opowieści o tym, jak z siostrą przez 15 minut próbowali sobie przypomnieć, jak się nazywa to długie, cienkie, czerwone, z czego mama gotowała kompot. No co to jest ???
Właśnie...
C i p i u r a !!!   /niektórzy błędnie nazywają to rabarbarem/

 

00 morze3O samotności sadzę

Samotność jest piękna!
Człowiek samotny, nie mylić z osamotnionym, jest wolny, ma swobodę ruchów, działań mniej lub bardziej stosownych. Może odpuścić sobie to i owo; jeśli jest kobietą m.inn uwolnić się od kieratu domowego, przymusowego oglądania rozgrywek sportowych, dogadzania panu i władcy tu i tam, bycia piękną i zadbaną, seksowną i interesującą przez 24 godz. na dobę. Listek sałaty na obiad, bądź kluski ze
szpinakiem, bądź spacer zamiast, a jak!! Oczywiście zamiast produkcji w ilościach przemysłowych rozmaitych pyszności. Nikt nie zrzędzi, marudzi, absorbuje ponad miarę. Jeżeli już to incydentalnie, z różą w zębach, absorbuje co nieco tylko.
Samotność ponoć sprawia, że stajemy się bardziej surowi dla siebie, a łagodniejsi dla innych; jedno i drugie czyni nasz charakter lepszym. Tak twierdził Fryderyk Nitsche przynajmniej.

twarzeTwarze

Twarze jakie są, każdy widzi. Każda inna, no chyba że mocno zaawansowana w leciech. Taka robi się podobna do drugiej, nawet płeć się zaciera. Mówi się wtedy: starsza osoba / nie pan czy pani, bo naprawdę nie wiadomo/. Jest najczęściej mocno pobrużdżona i przypomina jabłko na przednówku, trzymane w cieple. Budzi jednocześnie ciepłe uczucia, takie jakie mamy w stosunku do małych dzieci i osób bezradnych, lub zmierzających do bezradności. Bo przecież startujemy w życie z pampersem i finiszujemy najczęściej także samo.

Nałogi

Nałogi wyraźnie ode mnie stroniły.Być może bariera mojej powściągliwości była nie do przebycia...
Posłużę się przykładem.Jako nastolatka chciałam ulec nałogowi nikotynowemu.Papierosy,a były to płaskie czy damskie /jakoś tak/ miały mi dodać dorosłości i charakteru. Mordowałam się więc,puszczając dymki ok.roku i odpuściłam w końcu.Ileż można,żaden papieros mi nie smakował,ani pierwszy, ani kolejny...Wręcz mnie odrzucało.
Kolejny nałóg, alkoholiczny, również nie miał szans.Zdarzyło mi się upić, ale dyskomfort po...niewyobrażalny.

A może by tak wagary?

Wstyd się przyznać. Nigdy nie byłam na wagarach rozumianych dosłownie. Jakoś się omskło. Nie wiem jak mogłam do tego dopuścić. Teraz ochota we mnie jest, a nawet wielki potencjał wagarowania...Od czego tylko zacząć żeby nadrobić wieloletnie zaniedbania? Na rozgrzewkę może nie przyjdę na spotkanie postsagowe? No nie, to zbyt wiele...Może jakiś mały kroczek na początek...O! nie pójdę na spotkanie ze starymi kumplami z pracy. Bez przykrości, bo o prostacie przecież wiem już wszystko, nie muszę sobie tej wiedzy utrwalać...

Teraz już będzie łatwiej.
Wagary od obowiązków domowych. Mycie garów, rajd z odkurzaczem i ścierką po chałupie ze zdecydowanie mniejszą częstotliwością, o tak. Rzadziej będę zaniedbywać kanapę i zalegnę częściej, albo zamiast prozaicznych czynności domowych poćwiczę tai chi, albo zaczepne chwyty samoobrony, albo stanę na głowie. A co mi tam...

Szczęście

Osobnik permanentnie z siebie zadowolony musi być szczęśliwy, nieprawdaż?
Krótki tekst o wielkiej, spełnionej miłości do samego siebie, czyli trwałego zadowolenia z siebie przechodzącego w samouwielbienie.
Miłość ta ma twarz pana Adama F.
Usta jego lśnią  /jakiegoż to błyszczyku, czy szminki używa? Zastanawiał się parę dni temu jeden dziennikarz/. Gładkie oblicze starannie obsypane pudrem, fryzura starannie uformowana i przylakierowana, usta tylko nieznacznie skrzywione pogardą dla świata.
Deklaracje, że jest dwa poziomy niżej od swojego prezesa brzmią równie wiarygodnie jak większość jego wypowiedzi.

Magiczny Kraków

Kraków jest miejscem magicznym, ale jego magia zamyka się w obrębie plant. Dalej nie sięga. Ulatuje jak sen jakiś złoty...
Kazimierz, uchodzący za miejsce klimatyczne ma swój urok, ale jest nabzdyczony i pretensjonalny.
A tu, urokliwe autentycznie, bez zadęcia, uliczki, zaułki, hejnał z wieży mariackiej, Sukiennice, kwiaciarki, gołębie /z którymi zdjęcie musiało mieć każde dziecko/,śpiewak uliczny, grajek uliczny, biała dama tudzież inni również bez ruchu. Kramy, jarmarki okazjonalne, Piwnica Pod Baranami, Loch Camelot, Jama Michalika, galeria obrazów na murze obok Bramy Floriańskiej.

Ogródki na Rynku, gwar wszechogarniający, a jednocześnie pozwalający przystanąć, usiąść przy piwie, odizolować się i pomyśleć o sprawach mniej lub bardziej zasadniczych. Czas płynie wolno. Sukiennice stoją jak stały, Wieża Ratuszowa także samo, kościół Mariacki i tylko hejnał z wieży mariackiej popędza na chwilę...Jest sielsko, anielsko...

Recenzje filmowe

recenzje6"O północy w Paryżu" -film Woody Allena.Paryż w słońcu i w strugach deszczu.Paryż pocztówkowy i nostalgiczny.

Młody,niespełniony,cierpiący na niemoc twórczą pisarz przyjeżdża do Paryża ze swoją narzeczoną.On ma nadzieje na przypływ weny i inspirację,ona na shopping i rozrywki.Wobec rozminięcia się oczekiwań,spędzają czas osobno.Ona poddaje się wątpliwemu urokowi spotkanego znajomego,nadętego bufona,który wszystko wie najlepiej.

Stereotypy

 Stereotypy powstają ni stąd ni zowąd i trwają czas jakiś, albo dłużej. Bywają zastępowane przez inne, jak ten o głupiej blondynce zastąpił stereotyp o głupim milicjancie. Mój ulubiony dowcip o blondynce idealnie go ilustruje; fama mówi ze używasz słów których znaczenia nie rozumiesz, a blondynka: powiedz ty tej famie, że jest głupia i vice versa.
Właściwie ten stereotyp też jest passe, bo blondynek jak by mniej, częściej można spotkać bijące po oczach intensywne czernie.
Kolor włosów oczywiście ma się nijak do aktywności szarych komórek, może tylko nadmierna koncentracja na doskonaleniu zewnętrza na niekorzyść wnętrza.
Ale...że rudy jest fałszywy i wredny to pewne, chociaż nie wiem dlaczego...

Limeryki

Z Krakowa pewnemu psychoterapeucie
cnotliwość uwierała jako dziura w bucie.
Przymioty rozliczne duszy,tudzież ciała
biły po oczach,tak że każda chciała.
Póki co jednakowoż w pobłażliwej nucie
wyrażał desinteressment na ich harpie chucie...

Tryptyk o dżentelmenie ze Zduńskiej Woli

1. Pewien dżentelmen ze Zduńskiej Woli
przyznał, że wciąż lgnie do swawoli,
się doskonalił ze wszystkich sił
i on w te klocki number one był.
Mógł zatem zawsze i wciąż do woli...

Zodiakalny Baran  -  Gabriela Zapolska

baran  Jestem Baranem. W moim znaku zodiaku urodził się najwybitniejszy człowiek renesansu, wszechstronny, genialny Leonardo Da Vinci;
nadzwyczaj płodny, nie tylko jako kompozytor Jan Sebastian Bach  /miał 20 sztuk latorośli: 7 z jedną, 13 z drugą żoną/;
a także niezwykła kobieta o pseudonimie artystycznym Gabriela Zapolska  /właściwie Maria de domo Korwin Piotrowska/. Inne jej mało znane pseudonimy to: Józef Maskoff i Walery Tomicki. Pochodziła z rodziny ziemiańskiej. Urodziła się w Podhajcach, a zmarła we Lwowie. Żyła w latach 1857 -1921. Wykształcenie skromne, wyłącznie domowe.

Biała Dama - Krótka historia pewnego castingu o zabarwieniu erotycznym

bialadama2 Casting na białą damę w willi Decjusza!czemu nie?zwłaszcza że wiek nie gra roli. Zawoalowania i powiewności,czyli dress code obowiązujacy na tym stanowisku idealnie radzi sobie z wszelkimi niedoskonałościami urody, ze zmarszczkami, zwisami, obwisami, wyeksponowaną tzw cienkością w pasie czyli po prostu oponą, itp. Spacer zaś po krużgankach nie wiąże się z żadnymi uciążliwościami. Praca lekka, łatwa i przyjemna. Nawet nie można się zasapać, bo dama to uosobienie godności i powściągliwości. Tak, to coś dla mnie.

Podróże małe i duże  -  Włochy

Zadziwienia, czyli notatki z podróży do Italii.

WłochyEkskursja była niesamowita. No bo... Wenecja, Padwa, Werona, Piza, Florencja, Capri, Monte Cassino, Sorrento, Pompeje, Wezuwiusz, Neapol, Rzym, Asyż, San Marino, Rawenna...
A oto kilka tylko, oczywiście subiektywnych, spostrzeżeń:
Wenecja; dlaczego gondolierzy to przeważnie panowie w średnim wieku w okularach?

Zwiedzanie kopalni Guido w Zabrzu 26.04.2014

GuidoJestem pod wrażeniem. Nigdy nie byłam w kopalni węgla. Spodziewałam się wszechogarniającego pyłu węglowego. Nic takiego.
Kopalnia jest teraz tylko atrakcyjnym obiektem turystycznym, gdzie laik może sobie unaocznić jak wygląda fedrowanie, także na przodku. No i demonstracja pracy urządzeń górniczych, jazda szolą i podwieszaną kolejką górniczą i opowieści kompetentnego i dowcipnego przewodnika. Nie do przecenienia.

Joomla Template - by Joomlage.com